Strona główna » Polska broń pancerna » pociągi pancerne » nr 13 – Artyleria – Steel Panthers – ostatnie zmiany | |||
© Michał Derela, 2002 | Aktualizacja: 12. 9. 2024 |
Historia – Użycie bojowe w 1939 – Skład pociągu / Część II: Galeria zbombardowanego pociągu
Pociąg pancerny „Generał Sosnkowski” w całej okazałości około 1937 roku - wagony wciąż w starym kamuflażu (lokomotywa to Ti3-8 z pociągu „Paderewski” w nowym kamuflażu). Wagon szturmowy ma niewidoczne na zdjęciu maszty radiostacji. |
Pociąg pancerny nr 13, znany lepiej pod swoją pierwotną nazwą „Generał Sosnkowski”, jest w pewnym sensie najszerzej znanym z polskich pociągów pancernych walczących w kampanii wrześniowej 1939 roku. Zdjęcia tego właśnie pociągu, zbombardowanego przez niemieckie samoloty, a następnie wizytowanego przez samego Hitlera, często ilustrują publikacje poświęcone klęsce wrześniowej, jako symbol przestarzałości uzbrojenia Wojska Polskiego wobec nowoczesnych metod walki. Rzadziej podaje się, że był to jedyny z polskich regularnych pociągów pancernych utracony na skutek działań lotnictwa niemieckiego, a sami Niemcy używali pociągów pancernych aż do 1945 roku, uznając je za przydatną broń. Przy tym, „Sosnkowski” był zdecydowanie bardziej nowoczesny od niemieckich jednostek tej klasy w 1939 roku...
Uwaga: linki bez podkreślenia prowadzą do Wikipedii.
Podczas radzieckiej ofensywy latem 1920 roku i polskiego odwrotu, Wojsko Polskie utraciło co najmniej 12 pociągów pancernych[uwaga 1]. Z uwagi na przydatność tej broni, w celu uzupełnienia strat, zdecydowano zbudować szybko nowe pociągi pancerne. Oprócz tworzenia półimprowizowanych jednostek, adaptowanych z wagonów towarowych w dotychczasowych ośrodkach (m.in. „Śmierć” i „Bartosz Głowacki” w Krakowie), Ministerstwo Spraw Wojskowych złożyło pod koniec lipca 1920 zamówienie na cztery, a następnie aż 15 nowych pociągów w zakładach H. Cegielski w Poznaniu, które do tej pory nie były zaangażowane w takim stopniu na potrzeby produkcji wojennej[1]. W celu projektowania jednostek i nadzorowania ich budowy, utworzono w Poznaniu 1 sierpnia tamtejsze Kierownictwo Budowy Pociągów Pancernych (KBPP), kierowane przez kpt. Stanisława Czerepińskiego, przeniesionego z Warszawy[1]. Wśród konstruktorów był m.in. kpt. Aleksander Woyzbun.
Pierwszym projektem nowego KBPP były wagony artyleryjskie typu I, zbudowane w liczbie dwóch sztuk. Projektowane pociągi były ogólnie wzorowane koncepcyjnie na radzieckich pociągach pancernych, które były wówczas najnowocześniejszymi konstrukcjami na świecie. Nowe wagony artyleryjskie wprowadziły takie ich cechy, jak czteroosiowe podwozie na dwóch wózkach (nazywane w Polsce typem pullmanowskim), dwie wieże artyleryjskie z działami polowymi na końcach wagonu i racjonalne opancerzenie, wykonane od podstaw (a nie na poszyciu wagonu towarowego). Przy tym, wagony typu I były wzorowane na zdobycznych planach radzieckich wagonów budowanych w Kamieńskiem, aczkolwiek nie stanowiły ich kopii[uwaga 2]. Stalowe płyty na pancerz pochodziły z Huty Kulczyńskiego w Sosnowcu (pierwotnie zamówione dla pociągu „Śmierć”). Początkowe uzbrojenie stanowiły po dwie niemieckie armaty 77 mm wz. 16 (FK 16). Planowano, że pierwszy pociąg będzie ukończony do 24 sierpnia, lecz projektowanie i budowa się opóźniły i dopiero 14 października 1920 został przedstawiony do odbioru, po czym odebrany przez wojsko pod koniec tego miesiąca, po wprowadzeniu poprawek[1]. W trakcie budowy pociąg miał nazywać się „Generał Veygand” (pisownia oryginalna), na cześć francuskiego generała Maxime'a Weyganda, który był doradcą wojskowym podczas bitwy warszawskiej, lecz ostatecznie otrzymał nazwę „Generał Sosnkowski”, na cześć generała Kazimierza Sosnkowskiego. Po wejściu do służby otrzymał w ewidencji numer P.P. 26 (Pociąg Pancerny 26).
Prawdopodobnie początkowo pociąg nie miał wagonu szturmowego, lecz wzorem radzieckim tylko dwa dwuwieżowe wagony artyleryjskie, dla zwiększenia manewrowości – na wczesnych zdjęciach nie widać w każdym razie wagonu szturmowego. Wcześniejsze polskie pociągi zwykle składały się z 2–3 słabo uzbrojonych mniejszych wagonów artyleryjskich i kilku półimprowizowanych wagonów dla piechoty i karabinów maszynowych (szturmowych). W toku lat 20. skład pociągu zmieniał się i dopiero od lat 30. jego los został ponownie ostatecznie związany z oboma charakterystycznymi wagonami typu I. Należy wspomnieć, że odnośnie pochodzenia „Generała Sosnkowskiego” istniało trochę niejasności, ponieważ w niektórych starszych polskich oraz zagranicznych publikacjach określany jest jako zdobyczny radziecki pociąg (a nawet jego zdjęcie jako rosyjskiego pociągu z I wojny światowej zostało mylnie opublikowane w radzieckiej książce z 1933 roku!).
„Generał Sosnkowski” nie zdążył wziąć udziału w walkach z bolszewikami i pozostał jedynym zbudowanym pociągiem pancernym z wagonami typu I. Kiedy w sierpniu 1920 wojska radzieckie zostały pokonane i odrzucone w bitwie warszawskiej, co doprowadziło do rozejmu 18 października i następnie zakończenia wojny, budowa dalszych pociągów przestała być konieczna. Zdecydowano jedynie zbudować kilka nowoczesnych pojedynczych wagonów pancernych w celu modernizacji istniejących pociągów. Kiedy „Sosnkowski” wszedł do służby, okazało się jednak, że konstrukcja wagonów typu I ma kilka wad, w tym ograniczony kąt ostrzału dział. Można się domyślać, że nie był praktyczny również dostęp do wież, zwłaszcza gdy były one obrócone, a wystające poza długość wagonu lufy armat wymuszały ostrożność przy ich obrocie. Wady te zostały wyeliminowane w kolejnych, zupełnie odmiennych i w całości już polskich projektach dwuwieżowych wagonów pancernych. Były to wagony typu II, zbudowane dla pociągów „Danuta” i „Poznańczyk”, oraz typu III, zbudowane dla „Śmiałego” i „Piłsudczyka”.
Wagon pancerny i wagon składu gospodarczego pociągu „Generał Sosnkowski” uszkodzone w katastrofie 9 września 1924. |
Po wojnie polsko-radzieckiej, rozkazem z 2 czerwca 1921 „Generał Sosnkowski” został zakwalifikowany do dalszej służby, wśród 12 najlepszych pociągów, zgrupowanych w sześć dywizjonów, a dalsze 12 pociągów zlikwidowano. Wkrótce potem zmieniono jego numer na P.P. 12, który nosił w 1923 roku, a także wymieniono armaty na typowe rosyjskie 76,2 mm wz. 02. Dowódcą w tym okresie był por. Stanisław Komornicki. Polskie pociągi pancerne przechodziły następnie w okresie międzywojennym kilkakrotne reorganizacje, wymiany składu, przebudowy i przenumerowania taboru, których szczegóły są tylko częściowo ustalone, wobec braku pełnych dokumentów.
Zimą 1923/24 roku, do 15 lutego 1924, w związku z przejściem wojska na stopę pokojową, rozwiązano dywizjony, a wszystkie pozostające w służbie pociągi pancerne zostały zdemobilizowane i zakonserwowane. Jeszcze jednak w 1924 roku tabor „Sosnkowskiego” i „Danuty”, jako jedynych pociągów, został przywrócony do czynnej służby i przydzielony do nowo sformowanego Dywizjonu Ćwiczebnego pociągów pancernych w Legionowie (względnie sąsiedniej Jabłonnie). Na wypadek mobilizacji „Generał Sosnkowski”, z nowym numerem P.P. 2, wraz z pociągiem „Danuta” miał tworzyć I Dywizjon Pociągów Pancernych, stacjonujący w Legionowie. Najbardziej znaczącym wydarzeniem w tym okresie była katastrofa kolejowa 9 września 1924, gdy oba pociągi spięte w jednym składzie, wraz z wagonami składu gospodarczego, pod dowództwem majora Edwarda Czernego, jechały z Wilna do Warszawy. Po godz. 4 w nocy skład wykoleił się za stacją w Olkienikach, wjeżdżając z dużą prędkością na ślepy tor przed mostem na Mereczance. Na skutek katastrofy zginęło dwóch oficerów i plutonowy, ponad 20 członków załóg zostało rannych, a wagony uległy uszkodzeniu.
W kwietniu 1925 roku dywizjon przekształcono w Dywizjon Szkolny Pociągów Pancernych i uzupełniono o pociąg „Paderewski”, a w październiku 1927 roku na jego bazie sformowano 1 Dywizjon Pociągów Pancernych w Legionowie, w składzie 6 jednostek (pozostałe trzy były w rezerwie). W kolejnym roku pozostałe pociągi utworzyły 2 Dywizjon w Niepołomicach i taki stan utrzymał się do wybuchu wojny, przy czym w międzyczasie liczbę pociągów ograniczono do 10.
Pociąg szkolny około połowy lat 20. Od lewej: parowóz pancerny Ti3-2 i „półbeczkowy” wagon szturmowy (z „Generała Sosnkowskiego”), drugi wagon szturmowy (z „Danuty”) oraz wagon artyleryjski z „Paderewskiego” (używany później w „Groźnym”). Lokomotywa ta miała wzór opancerzenia przyjęty następnie jako standardowy, ale odróżniała się od pozostałych podziałem blach na kotle. |
Pociąg szkolny w latach 20. – od lewej: zdobyczny wagon artyleryjski z „Paderewskiego” oraz wagon typu I i wagon szturmowy z „Sosnkowskiego”. Lokomotywa to prawdopodobnie Ti3-12 (G5³-4021 Münster) z pociągu „Paderewski” z wczesnym niestandardowym opancerzeniem. |
Pociąg szkolny, według opisu w lipcu 1925 roku, w składzie jak wyżej (lokomotywa prawdopodobnie również ta sama). Wagon 699054 uzbrojony jest w dwie armaty 76 mm, wagon 450012 po lewej w armatę i haubicę 122 mm. |
Jak wspomniano, szczegóły zmian składów, przebudów i przenumerowania taboru w latach 20. i 30. są tylko częściowo ustalone oraz obarczone możliwością błędów. Badania i analizy w tym zakresie podjęto dopiero w XXI wieku w oparciu o fotografie i fragmentaryczne dokumenty (głównie przez Adama Jońcę i Artura Przęczka). Interpretację zdjęć utrudnia fakt, że do celów szkolnych zestawiano składy z taboru wszystkich trzech pociągów Dywizjonu Szkolnego („Sosnkowski”, „Danuta” i „Paderewski”), ponadto zazwyczaj brak jest pewnego datowania fotografii. Niemniej, kwestia faktycznego zestawiania składów szkolnych w tym czasie w istocie nie ma znaczenia dla ustalonego etatowo mobilizacyjnego składu pociągów – nie jest przy tym jasne, czy składy szkolne były w ogóle oficjalnie określane nazwą któregoś z pociągów, nawet jeśli używały lokomotywy z nazwą jednego z nich. Według najnowszych ustaleń, w skład P.P. 2 „Generał Sosnkowski” w 1925 roku etatowo miały wchodzić w razie mobilizacji:[3]
Jak wynika ze zdjęć, w latach 20. (1925–28?) pociąg szkolny, oprócz jednego wagonu artyleryjskiego typu I „Generała Sosnkowskiego”, zestawiany był na ogół ze zdobycznym radzieckim dwuwieżowym wagonem artyleryjskim, uzbrojonym w rosyjską armatę 76 mm wz. 1902 i rosyjską haubicę 122 mm wz. 1909, przydzielonym później ostatecznie do pociągu „Groźny” (numer 450012). Wagon ten w latach 20. wchodził w skład pociągu „Paderewski”, przez co mógł być używany w Dywizjonie Szkolnym. Istnieją również zdjęcia z wagonem artyleryjskim typu II z „Danuty”, natomiast nie są znane zdjęcia składu szkolnego z małym wagonem artyleryjskim. Drugi wagon artyleryjski typu I (699053) został natomiast „na papierze” przydzielony w latach 20. do pociągu „Śmierć”, który pozostawał w rezerwie (do 1925 roku został wyremontowany po katastrofie)[3].
Etatowo „Generał Sosnkowski” miał wagon szturmowy tzw. „półbeczkowy”, projektu warszawskiego KBPP, numer 02019 (zapewne późniejszy 620651 używany w latach 30. w pociągu „Danuta”, a w 1939 roku w pociągu „Poznańczyk”). Używany był jednak także w pociągu szkolnym wagon szturmowy klasycznej budowy – prawdopodobnie numer 430046 z ówczesnego składu „Danuty” (późniejsze użycie nieznane). Wagon ten wyróżniał się wieżą o dużej średnicy, w której na początku lat 20. był chowany reflektor.
Ostateczny skład pociągów pancernych został ustalony w styczniu 1930 roku. Wówczas „Generał Sosnkowski” otrzymał z powrotem oba oryginalne wagony artyleryjskie typu I (699053 i 699054) i nowy wagon szturmowy (nr 423502), z którymi pojechał w 1939 roku na wojnę. Od listopada 1933 roku „Generał Sosnkowski” był przy tym określany po prostu jako „pociąg pancerny 1 Dywizjonu Pociągów Pancernych”, a załoga „Danuty” utworzyła „skadrowany pociąg pancerny”[4]. Trzeci pociąg został wycofany do rezerwy (prawdopodobnie już w 1927–28 roku). Nadal używano składów łączonych z taboru obu pociągów, a nawet chyba częściej składających się z dwóch wagonów artyleryjskich typu II „Danuty” lub „Poznańczyka”. Istnieje zdjęcie takiego składu z lokomotywą Ti3-2 z nazwą „Generała Sosnkowskiego”, lecz jak się wydaje, nazwy nie były oficjalnie używane, a zestawiany skład niewątpliwie miał więcej wspólnego z „Danutą” (lub „Poznańczykiem”).
Na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych „Generał Sosnkowski” i jego wagony przeszły modernizację. Pociąg otrzymał inną lokomotywę Ti3-3, która została ulepszona w standardowy sposób (więcej w artykule o serii Ti3), uzbrojenie wagonów wymieniono na typowe (armaty 75 mm wz. 02/26, km-y wz.08), oraz dodano wieżyczki dla przeciwlotniczych karabinów maszynowych. Pociąg otrzymał również wyposażenie radiowe i łączności.
Pod koniec sierpnia 1939 roku dawny „Generał Sosnkowski” został zmobilizowany w grupie „czarnej” podczas mobilizacji alarmowej (czas A+48) jako pociąg pancerny nr 13, w składzie dwóch pierwotnych wagonów artyleryjskich typu I i wagonu szturmowego nr 423502 (nazwy pociągów nie były już oficjalnie używane). Uzbrojenie stanowiły 4 armaty 75 mm wz. 02/26 i 16 km-ów wz. 08, w tym dwa przeciwlotnicze. Dowódcą był kpt. Stanisław Młodzianowski, zastępcą – kpt. Mieczysław Wnukowski.
Główne źródło: [2]
Pociąg pancerny nr 13 przydzielony został do Armii „Modlin”. W odróżnieniu od etatowego stanu polskich pociągów, otrzymał on tuż przed wybuchem wojny słabszy pluton drezyn pancernych w składzie dwóch typowych drezyn R (czołgi Renault FT na prowadnicach) oraz dwóch starszych drezyn Tatra zamiast pięciu tankietek TK na prowadnicach (jego etatowy pluton został tuż przed wybuchem wojny odesłany do dyspozycji Armii Pomorze dla wzmocnienia obrony mostu w Tczewie).
1 września pociąg odjechał do Nasielska do odwodu Armii. 3 września stacja w Nasielsku stała się celem nalotu bombowców He 111 dywizjonu II/LG 1; pociąg nie ucierpiał, lecz jego załoga musiała naprawiać tory. Wieczorem pociąg został wysłany na północ w kierunku na Mławę w celu rozpoznania sytuacji, lecz dojechał tylko pod Ciechanów, w którym toczyły się już walki. Zastępca dowódcy pociągu udał się na ochotnika na rozpoznanie do miasta jedną z drezyn R, stwierdzając, że stacja jest zajęta przez Niemców, wobec tego samotny pociąg nie mógł być przydatny w nocnych walkach miejskich i wycofał się do Świercza. Następnego dnia rano dowódca proponował wypad na miasto z podwiezieniem 2–3 kompanii piechoty, lecz propozycja nie została przyjęta wobec braku pododdziałów do dyspozycji.
Wagon artyleryjski typu I „Generała Sosnkowskiego” w połowie lat 20., oddający salwę (zdjęcie publikowane jako retuszowane). Lufa armaty 76 mm w drugiej wieży jest zapewne cofnięta w pełnym odrzucie. Podobnie wyglądał ten wagon w akcji w 1939 roku, natomiast pozostały skład pociągu uległ zmianie. Na dalszym planie widoczny „półbeczkowy” wagon szturmowy z wieżą obserwacyjną i lokomotywa z niestandardowym opancerzeniem (prawdopodobnie Ti3-12), a dalej wagon artyleryjski użyty w 1939 roku w pociągu nr 54 („Groźny”). Powiększenie – nieretuszowane, pochodzi z innego źródła. |
Pociąg pancerny nr 13 zbombardowany i wykolejony 10. 09. 1939. |
Następnie, 6 września pociąg nr 13 został wysłany do Zegrza, dla wzmocnienia grupy płka J. Sas-Hoszowskiego, broniącej Bugo-Narwi. Ochraniał przeprawę w Zegrzu, bez kontaktu z nieprzyjacielem, po czym powrócił do Legionowa. W nocy z 7/8 września, w braku innych środków łączności, pociąg posłużył do odszukania dowództwa Grupy Operacyjnej „Wyszków” w Wyszkowie i doręczenia mu rozkazów sztabu Armii. Pociąg wzmocnił obronę południowego brzegu Bugu, lecz przez kolejny dzień pozostawał bezczynnie koło Rybienka, mimo starań dowódcy o wyznaczenie mu zadania bojowego. W tym czasie skład gospodarczy pozostawał w Tłuszczu. W końcu 9 września pociąg nr 13 wsparł ogniem nieobserwowanym zza lasu Rybienko III batalion 5 pp broniący rejonu mostów pod Wyszkowem, pomógł zlikwidować próbę sforsowania przez Niemców Bugu pod Rybnem (5 km od Wyszkowa) i zwalczał niemiecką artylerię strzelającą z Puszczy Białej[2] (według kpt. Młodzianowskiego pociąg wystrzelił około 40 pocisków ogniem nieobserwowanym, prowadzonym na drogi na Pułtusk i Serock, jednakże mógł on nie być zorientowany w sytuacji i celach zleconego mu ognia „z mapy”).
10 września pociąg nr 13 otrzymał rozkaz o odwrocie jednostek Armii „Modlin” z linii Bugu i odjechał spod Wyszkowa do Tłuszcza. W obawie przed bombardowaniami, skład gospodarczy został następnie odesłany do Mińska Mazowieckiego, natomiast skład pancerny około południa przybył pod Łochów w poszukiwaniu dalszych rozkazów. Według części źródeł, został tam wysłany w celu osłony wycofywania się oddziałów 116 pp (z 41 DP Rez.) z rejonu Brańszczyka do lasu Żylin[2], czego nie potwierdza relacja dowódcy. Do składu pancernego była doczepiona cysterna na wodę i jeden wagon gospodarczy – wartownia[5]. Drezyna R została wysłana do rozpoznania szlaku przez Tłuszcz, natomiast dowódca pociągu, w warunkach panującego chaosu, udał się motocyklem na poszukiwanie sztabów okolicznych jednostek, wskutek czego utracił kontakt ze składem pancernym. Załoga pociągu naprawiła tory koło stacji. Około godz. 14 pociąg próbował odjechać na lewy brzeg Liwca, lecz podczas przejazdu przez stację Łochów, w rejonie skrzyżowania z drogą na Wyszków, nastąpił nalot niemieckich bombowców. Jedna ciężka bomba burząca z zapalnikiem ze zwłoką wybuchła pomiędzy torami tuż obok pociagu i jadący pociąg pancerny został zrzucony z toru, a w wagonie szturmowym wybuchł pożar. W większej odległości na torowisko spadła też druga taka bomba i kilka mniejszych. Pociąg nie nadawał się do szybkiej naprawy i załoga opuściła go, po dokonaniu zniszczeń funkcjonujących urządzeń.
Nie jest jasne, kto dokładnie był sprawcą ataku, gdyż brak jest znanych niemieckich meldunków o zbombardowaniu pociągu pancernego, pomimo udanego ataku i istnienia licznych zdjęć lotniczych wykonanych już po fakcie. W literaturze powszechnie przyjmowano, że stał się on celem bombowców nurkujących Junkers Ju 87 Stuka (np. W. Sawodny), a niemieckie publikacje wojenne wskazywały na przenoszone przez nie bomby wagomiaru 500 kg. Według jednak badań M. Emmerlinga, jednostki bombowców nurkujących Ju 87 nie operowały w tym rejonie w tym dniu, ponadto skutek takiego ataku powinien być od razu zaobserwowany. Stacja mogła być natomiast celem ataku bombowców horyzontalnych Heinkel He 111 z 3. eskadry pułku KG 27, przenoszących bomby 250 kg. Nielogiczna i błędna jest jednak teza J. Ledwocha, że nalot miał miejsce wcześniej, a pociąg jedynie wpadł w lej po bombie i się wykoleił [uwaga 5].
Wykolejony na skutek bombardowania pociąg nr 13 (kierunek ruchu w lewo). Widoczny lej po bombie – zobacz pełną galerię |
Wbrew wrażeniu sprawianemu przez rozbity pociąg, nie został on zniszczony, poza spalonym wagonem szturmowym, gdyż uległ przede wszystkim wykolejeniu na skutek energii wybuchu cienkościennej bomby burzącej (uszkodzeniu mogły ulec głównie elementy podwozia i pojedyncze łączenia blach pancernych, niemniej wymagałyby naprawy w warsztatach kolejowych). Jeden zespół drezyn (R i Tatra) został porzucony na torach między Łochowem a Małkinią; brak jest informacji o drugim. Niestety, brak jest też pewnych informacji o dalszych losach „Generała Sosnkowskiego”. Pozostał on na miejscu przynajmniej miesiąc, do opadów śniegu, po czym Niemcy postawili wagony i lokomotywę na koła i odholowali, o czym świadczą zdjęcia. Istnieje niepotwierdzona informacja, oparta na reprodukcji gazetowej fotografii, że Niemcy wcielili go następnie do służby i użyli w ataku na Danię w 1940 roku – podobno miał zostać przetransportowany promem kolejowym do Gedser[uwaga 6]. Mimo to, brak dowodów istnienia tej jednostki w dokumentach i literaturze poświęconej niemieckim pociągom pancernym, brak przydzielonego mu numeru i wreszcie brak jakichkolwiek znanych fotografii ze służby, powodują, że jego niemiecka służba jest mało prawdopodobna. Niemiecki badacz Wolfgang Sawodny nie wyklucza, że pociąg mógł zostać użyty do służby okupacyjnej w Danii jako pociąg ochrony linii kolejowych (Streckenschutzzug – pociągi takie nosiły tylko nazwy, a nie oznaczenia Panzerzug z numerami) – jednakże nie w pierwszej fali ataku, a jego zdaniem zdjęcie będące podstawą tej hipotezy zostało zmontowane, być może do celów propagandowych[6]. Z drugiej strony, dziwi rezygnacja z użycia wagonów artyleryjskich „Sosnkowskiego”, przy braku widocznych większych zniszczeń ani pożaru, w sytuacji, gdy Niemcy, cierpiący w początkowym okresie wojny na niedobór taboru pancernego, wcielali do służby także starsze, słabsze i mniejsze jednowieżowe wagony czechosłowackie oraz polskie...
Mimo rozbicia składu pancernego, załoga pociągu pancernego nr 13 walczyła nadal jako jednostka. Po opuszczeniu pociągu, jego załoga przeszła do rejonu Mińska Mazowieckiego i dalej udała się na wschód transportem saperów kolejowych (17. kompanii mostów kolejowych?), napotykając swój skład gospodarczy pod Mrozami. Ostatni epizod bojowy miał miejsce w dniach 11-16 września, kiedy to skład gospodarczy został unieruchomiony w wielkim, kilkunastokilometrowym zatorze kolejowym na wschód od Mińska Mazowieckiego, w rejonie Mrozy – Rudka. Załoga, pod dowództwem kpt. Młodzianowskiego, utworzyła zaimprowizowaną baterię ze znalezionych w unieruchomionych pociągach ewakuacyjnych 4 armat polowych (dwie z nich postawiono na stanowiskach na platformach, jako „artylerię kolejową”), a kpt. Wnukowski objął dowodzenie improwizowanego batalionu piechoty. Załoga pociągu nr 13 brała następnie udział w obronie polskiego zgrupowania w zatorze, blokując jednocześnie biegnącą obok drogę z Siedlec (część zgrupowania w rejonie Mrozów, której trzon stanowił pociąg pancerny nr 52 „Piłsudczyk”, broniła się w okrążeniu aż do 20 września).
Pomimo ataków niemieckiego lotnictwa na polski transport kolejowy, i wbrew potocznej opinii o łatwości zniszczenia pociągów pancernych, „Generał Sosnkowski” był jedynym polskim regularnym pociągiem pancernym wyeliminowanym przez Luftwaffe. Poza nim, jedynie improwizowany pociąg pancerny „Smok Kaszubski” Lądowej Obrony Wybrzeża został zniszczony przez lotnictwo (należy wspomnieć, że unieruchomiony w zatorze pociąg nr 51 („I Marszałek”) został zbombardowany przez radzieckie samoloty, lecz nie został zniszczony, a powodem jego opuszczenia przez załogę było raczej ogólne położenie).
Rys: A. Jońca | |||||
platforma | wagon artyleryjski | wagon szturmowy | parowóz pancerny | wagon artyleryjski | platforma |
Tatra | drezyna R | drezyna R | Tatra |
Pociąg pancerny, rozumiany jako jednostka organizacyjna wojska, składał się z części pancernej, składu gospodarczego i plutonu drezyn pancernych, chociaż potocznie przez „pociąg pancerny” rozumie się jedynie jego część pancerną (pociąg pancerny w znaczeniu ścisłym). Część pancerna oraz pluton drezyn pancernych stanowiły część bojową pociągu i tylko one brały udział w walce.
Od końca lat 30. części bojowe polskich pociągów malowane były w standardowy trójkolorowy kamuflaż polskich pojazdów bojowych, z nieregularnymi podłużnymi plamami piaskowoszarymi, oliwkowozielonymi i ciemnobrązowymi, o przebiegu głównie poziomym, lecz „Sosnkowski” otrzymał taki kamuflaż stosunkowo późno (około 1938 roku?). Wcześniej, od wczesnych lat 30. używano w pociągach pancernych trójkolorowego kamuflażu z nieznanymi dokładnie kolorami rozdzielonymi czarnymi liniami (być może ciemnożółty, oliwkowozielony i jasny szaroniebieski, jak w pojazdach pancernych), ale w takim malowaniu znana jest tylko lokomotywa „Sosnkowskiego”. Nie jest jasne, jaki kamuflaż pociąg nosił w połowie lat 30, w czasie wykonania zdjęcia tytułowego i zdjęć dokumentacyjnych wagonów (około 1937-38 roku) – jest to zapewne jakiś przejściowy niestandardowy kamuflaż, bez rozdzielających linii, z dwoma ciemnymi słabo kontrastującymi kolorami i bardzo jasnym kolorem, który jednak wygląda na częściowo starty i kryjący kolejny ciemny kolor (mógłby to być zmywalny kamuflaż zimowy?). Nie jest znane z pewnością malowanie pociągu w latach 20. – wydaje się, że był malowany wówczas na jednolity kolor ochronny, być może szary.
Skład pancerny wyposażony został podczas służby jeszcze w latach 20. w hamulce zespolone Westinghouse'a. Dopuszczalna szybkość wynosiła do 45 km/h. Załoga części pancernej pociągu liczyła około 120-130 ludzi, a załoga całego pociągu pancernego około 191, w tym 9 oficerów.
Standardowym typem lokomotywy polskich pociągów pancernych w 1939 roku był parowóz pancerny serii Ti3 (dawna seria pruska G5³), opancerzony w Polsce. Przynajmniej od 1930 roku do swojego zniszczenia „Sosnkowski” używał lokomotywy Ti3-3, dawniej G53-4016 Münster, wyprodukowanej w 1904 przez Hanomag (nr seryjny 4125).
„Generał Sosnkowski” używał lokomotyw serii Ti3 ze standardowym opancerzeniem od samego sformowania w 1920 roku – początkowo była to Ti3-2 (dawna G5³-4024 Danzig). Była ona pierwszą lokomotywą tej serii, która już od początku otrzymała opancerzenie o wzorze przyjętym następnie po 1926 roku jako standardowy, chociaż o wyraźnie innym podziale blach od większości później opancerzonych lokomotyw. Najpóźniej w 1930 roku przeszła ona do pociągu „I Marszałek” (późniejszy nr 51) 2. Dywizjonu, natomiast „Generał Sosnkowski” otrzymał lokomotywę Ti3-3. Lokomotywa ta z kolei została wyposażona w pancerz zdjęty z takiej samej wymiarowo lokomotywy Ti2-73 (dawnej G5²-4197 nieznanej dyrekcji), używanej wcześniej w pociągu „Danuta”. W latach 30. pancerz i wyposażenie tej lokomotywy zostały zmodernizowane według standardowego wzoru. Pod koniec lat 30. zastąpiono jeszcze cztery podnoszone klapy rewizyjne zestawów kołowych z każdej strony (z łańcuszkami do podtrzymywania) przez dwuskrzydłowe drzwiczki o mniejszej wysokości.
W lokomotywie pancernej nad tendrem znajdowała się wieża dowódcy. Na przełomie lat 20. i 30. wieże dowódcy polskich lokomotyw podwyższono i wyposażono w niskie wieżyczki obserwacyjne oraz wyposażenie łączności. Dowódca mógł kierować manewrami i ogniem pociągu przy pomocy telefonu, sygnałów dźwiękowych (klaksonu) i optycznych (3 kolorowe lampki w wagonach). Łączność z drezynami zapewniała radiostacja krótkofalowa RKB/C z anteną nad tendrem (więcej na stronie o Ti3). Unikalną cechą lokomotywy Ti3-3 w latach 30. było to, że używana była wówczas z czteroosiowym opancerzonym tendrem z wieżą dowódcy 16D1 nr 201; ostatecznie przed wybuchem wojny otrzymała standardowy trzyosiowy tender 12C1 o nieznanym numerze (według J. Ledwocha: 483), natomiast czteroosiowy tender przydzielono do Ti3-16 pociągu nr 12 „Poznańczyk”.
Wagon artyleryjski 699053 w przejściowym kamuflażu z połowy lat 30, jak na zdjęciu tytułowym. |
Wagon artyleryjski 699054 w kamuflażu jak wyżej. Na obu zdjęciach widać szparę drzwi w prawej wieży. |
„Generał Sosnkowski” miał dwa jednakowe wagony artyleryjskie, skonstruowane i zbudowane w Zakładach Cegielskiego w Poznaniu w 1920, określane jako typu I. Zbudowano je na bazie 13-metrowych pruskich czteroosiowych platform, o rozstawie czopów wózków 8 m, serii PPkss[3]. Nosiły one numery 699053 i 699054. Uzbrojenie każdego z nich stanowiły dwa działa w wysokich cylindrycznych wieżach zewnętrznych na obu końcach wagonu, z kątem obrotu około 270° (jedna wieża była osadzona wyżej, na cylindrycznej barbecie, druga bezpośrednio na poziomie podłogi wagonu). Według nowych ustaleń, po zbudowaniu uzbrojenie wagonów stanowiły dwie niemieckie armaty 77 mm wz. 16 (7,7 cm FK 16), szybko zastąpione na początku lat dwudziestych przez bardziej typowe rosyjskie armaty 76,2 mm wz. 02 (3-calowe). Spotykana informacja o uzbrojeniu wagonu w jedną haubicę 122 mm wz. 09 (48-liniową) jest błędna, aczkolwiek nie jest właściwie jasne, dlaczego te wagony nie zostały uzbrojone w haubice – do czego były prawdopodobnie przewidziane niższe wieże. Od początku lat 30. do końca służby uzbrojenie natomiast stanowiły dwie armaty 75 mm wz. 02/26 (przekalibrowane rosyjskie).
Dalsze uzbrojenie wagonu składało się z czterech karabinów maszynowych 7,92 mm wz. 08 Maxim w bębnowych jarzmach w bocznych ścianach oraz piątego przeciwlotniczego km-u tego samego modelu w wieżyczce umieszczonej centralnie na dachu, dodanej pod koniec lat 20. lub na początku lat 30. (jego maksymalny kąt podniesienia wynosił 90°). Wcześniej była na tym miejscu wysoka wieżyczka obserwacyjna (zdjęcia sugerują, że tylko w jednym wagonie 699054). Początkowo też w wieżach montowano po jednym takim karabinie maszynowym strzelającym do przodu, w wycięciu na prawo od armaty, lecz w 1939 roku ich już nie przewidywano (z nieznanych przyczyn, skoro niektóre pociągi zachowały karabiny maszynowe w wieżach). Zapas amunicji wynosił prawdopodobnie etatowo dla polskich pociągów 120 pocisków artyleryjskich na działo i 3750 nabojów na każdy km (w 250-nabojowych taśmach).
Pancerz wagonów był nitowany z dwóch warstw stalowych płyt walcowanych. Brak jest konkretnych informacji o grubości opancerzenia poszczególnych wagonów – ogólny opis pociągów pancernych w regulaminie mówi o pancerzu z podwójnej blachy pancernej, grubości 12–25 mm (można założyć, że chodzi o grubość łączną). Co ciekawe, wieże wagonu 699054 były nitowane, a wagonu 699053 – spawane (być może spawanie zastosowano dopiero podczas naprawy uszkodzeń po katastrofie?). Wieże miały zasuwane drzwi z tyłu, przesunięte w prawo od osi działa, służące do przechodzenia z kazamaty, przy czym w wyższej wieży były one bardzo niskie, gdyż musiały się zmieścić pod dachem wagonu. Początkowo oba miały okrągłe otwory po bokach wieży, służące do podawania amunicji przy obróconej wieży, później w wagonie 699054 zastosowano podłużne otwory. Otwory te zapewne miały być w równej odległości od tylnych drzwi, przez co prawy otwór znajdował się pośrodku prawej ściany, a lewy w lewej tylnej części. Zdjęcia sugerują, że miały też włazy na dachu wież, ale szczegóły nie są widoczne. Typowo dla polskich pociągów, wagony były wyłożone deskami dębowymi od wewnątrz. Wagony miały ogrzewanie parowe. W skład typowego wyposażenia wewnętrznego polskich wagonów wchodziły m.in. skrzynie amunicyjne, stojaki na karabiny, wentylatory elektryczne, telefon wewnętrzny, trójbarwne lampki sygnalizacyjne i 15-litrowy zbiornik na kawę. Załogę wagonu stanowiło około 35 ludzi.
Wagon artyleryjski typu I „Generała Sosnkowskiego” z widocznym numerem PPkss 699054 i wagon typu II „Danuty” (PPkss 699050), 1925 rok (lub wcześniej). Widoczna wieżyczka obserwacyjna oraz wejście od tyłu jednej z wież. Zdjęcie to publikujemy w najlepszej możliwej jakości – przed wojną publikowane było na ogół z wyretuszowanymi numerami i załogą. Po prawej: karabin maszynowy wz. 08 w wieży wagonu (nie stosowany w 1939 roku). ↗ |
Ostateczny wagon szturmowy nr 423502, w przejściowym kamuflażu z połowy lat 30., wyposażony już w radiostację. |
Fragment wagonu szturmowego zbombardowanego pociągu. |
Wagon szturmowy był przeznaczony dla transportu plutonu szturmowego (wypadowego). Według nowych ustaleń, wagon szturmowy numer 423502, w składzie pociągu od 1930 roku, był zbudowany w Polsce na podwoziu typowego niemieckiego dwuosiowego wagonu towarowego o długości ramy 8 m i rozstawie osi 4,5 m[3]. Powstał on najpóźniej w 1920 roku jako wagon artyleryjski pociągu „Stefan Czarniecki” z jedną wieżą na dachu z armatą austriacką 8 cm, a następnie rosyjską 76 mm, później przebudowany na wagon szturmowy bez wieży[3]. Według starszej literatury, został zbudowany na początku lat 30. w Państwowej Wytwórni Saperskiej[8] (być może chodzi o przebudowę). Opancerzenie miał podobne do wagonów artyleryjskich. Posiadał po obu bokach niskie dwuskrzydłowe drzwi, umieszczone w ⅓ długości wagonu, naprzeciwko siebie. Prawdopodobnie miał też drzwi w ścianach szczytowych. Na dachu przy jednym z końców była umieszczona blisko jednej ze ścian mała wieżyczka obserwacyjna z dwuskrzydłowym włazem. Wagon był uzbrojony w 4 km-y 7,92 mm wz. 08 Maxim w jarzmach bębnowych w ścianach bocznych. Zapas amunicji wynosił 3750 nabojów na km. Pluton szturmowy składał się etatowo z 32 ludzi (1 oficer, 7 podoficerów i 24 strzelców, z dwoma rkm). Całkowita obsada wagonu wynosiła około 40 ludzi (dodatkowo radiotelegrafiści i sanitariusze).
Najpóźniej na początku lat trzydziestych wagon szturmowy wyposażony został w polską radiostację średniofalową dalekiego zasięgu RKD/P wraz ze spalinowym generatorem elektrycznym i baterią akumulatorów 24V. Radiostacja miała zasięg na postoju telegrafią 50–80 km (telefonią zapewne kilka – kilkanaście km) i umieszczona była w osobnej izolowanej drewnianej kabinie radiowej pośrodku wagonu. Na dachu wagon otrzymał widoczną antenę poręczową z miedzianej rurki rozpiętą na masztach – cechą wyróżniającą tego wagonu były maszty w trzech rzędach równej wysokości (po 4 w zewnętrznych i 5 w środkowym).
Na obu końcach składu pancernego znajdowały się dwie platformy bojowe. Ich podstawowym przeznaczeniem było przewożenie narzędzi i materiałów saperskich służących głównie do naprawy toru (szyn i podkładów, materiałów wybuchowych itp.). Drugą zasadniczą funkcją była ochrona składu pancernego przed minami lub wykolejeniem (platformy kontrolne). Można było na nich przewozić także np. rowery i motocykle (część sprzętu była przewożona na platformach składu gospodarczego). Na platformie w zwykłym marszu znajdował się obserwator, obsługujący zawór hamulca zespolonego.
Regulaminowo używano dwuosiowych platform serii Pdkz typu C VIII, określanych też jako seria Pdks (przystosowana do przewozu szyn). Masa własna wynosiła ok. 10 t, nośność – ok. 17,5 t, długość ramy – 13 m, rozstaw osi – 8 m. Część platform była specjalnie zmodyfikowana dla pociągów pancernych – wyposażona w trzy skrzynie na narzędzia pod ostoją (na całą szerokość) i 22 schowki boczne na drobne materiały w ostoi. Platformy takie były wyposażone w tylko jedną ścianę szczytową i 12 krótkich kłonic stalowych. Pociąg nr 13 posiadał jedną czołową platformę zmodyfikowaną i drugą standardową, dostarczoną przez PKP podczas mobilizacji (według A. Jońcy, pozostała w kolorze czerwonobrunatnym)[3].
Zdobyty przez Niemców zespół drezyn Tatra i R z pociągu pancernego nr 13. |
Każdy pociąg pancerny miał pluton drezyn pancernych, służących do rozpoznania. Standardowy pluton składał się z dwóch drezyn pancernych torowo-terenowych typu R (czołg FT na prowadnicy szynowej) i czterech drezyn pancernych torowo-terenowych typu TK (tankietki TK lub TKS na prowadnicach szynowych) oraz piątej tankietki rezerwowej na prowadnicy. Jednakże, kilka miesięcy przed wybuchem wojny, wszystkie drezyny pancerne przewidziane dla pociągu nr 13 (dwie drezyny R z czołgami FT i pięć drezyn TK z tankietkami TK-3) zostały oddane do dyspozycji Armii Pomorze dla wzmocnienia obrony mostu w Tczewie[uwaga 7]. Pluton ten walczył 1 września w obronie mostu, ostatecznie nie zdobytego przez Niemców i wysadzonego w powietrze, po czym wycofywał się w kierunku Warszawy i ostatecznie został porzucony w zatorze w okolicach Torunia (zdjęcia w galerii drezyn).
Pociąg otrzymał natomiast w zamian dwie inne drezyny typu R oraz dwie starsze drezyny pancerne Tatra.
Oprócz części bojowej, w skład pociągu pancernego rozumianego jako jednostka organizacyjna wojska, wchodził również skład gospodarczy, zabezpieczający działania części bojowej pod względem socjalno-logistycznym. Skład ten nie uczestniczył w wykonywaniu zadań bojowych, lecz towarzyszył części bojowej w działaniach operacyjnych. Powinien był pozostawać w łączności z częścią bojową, zapewniając zaopatrzenie, zaplecze socjalne, medyczne, warsztatowe itp. Skład ten obsługiwany był przez pluton techniczno-gospodarczy, złożony z drużyn: technicznej, warsztatowej i gospodarczej (1 oficer, 21 podoficerów, 26 strzelców)[2]. Długość składu gospodarczego pociągu pancernego wynosiła około 250 m.
Składał się on z: nieopancerzonej lokomotywy, wagonów mieszkalnych dla oficerów (2), podoficerów (2) i żołnierzy (8), wagonów amunicyjnych (2), wagonu - magazynu materiałów pędnych, wagonu - magazynu technicznego, umundurowania i broni, wagonu warsztatowego, cysterny na wodę, węglarki, wagonów: kuchni, kancelarii, izby chorych i platform (5) - razem ok. 27 wagonów[2]. Według innych źródeł były tylko 3 platformy, lecz także pozaetatowy wagon - magazyn prowiantu, zdarzał się także wagon wartownia[3]. Wagony dla oficerów były trzyosiowymi wagonami pasażerskimi serii Dy, pozostałe wagony były adaptowanymi krytymi wagonami towarowymi serii Kd.
Skład gospodarczy powinien mieć etatowo na wyposażeniu (według J. Magnuskiego) dwie ciężarówki półgąsienicowe wz.34, jeden samochód półciężarowy i cztery ciężkie motocykle z wózkiem bocznym CWS M-111 – przewożone na 3 platformach, lecz faktyczny skład pojazdów zapewne zazwyczaj się różnił i mógł obejmować np. samochody osobowe Polski FIAT 508/III w odmianie Łazik lub pick-up i ciężarówki 2,5-tonowe Polski FIAT 621L. Ciężarówki wz. 34 należały do patrolu naprawczego i powinny być wyposażone w rolki do jazdy po szynach, lecz pojazdy te wydają się być nieliczne. W przypadku pociągu nr 13 taka ciężarówka półgąsienicowa (nr rej. W10-961) została wysłana z drezynami do Tczewa i wątpliwe, żeby pociąg miał jeszcze inną.
Uwagi:
1. W lecie 1920 roku utracono pociągi: w czerwcu „Generał Dowbor”, „Pionier-szeroki”, „Generał Sikorski”, w lipcu „Generał Dąbrowski” („Grot”), „Hallerczyk”, „Wilk”, „Generał Iwaszkiewicz”, „Generał Konarzewski”, „Kaniów”, „Piłsudczyk-szeroki”, „Boruta”, w sierpniu „Generał Listowski”. Niektóre zostały następnie odtworzone z nowym taborem.
2. Według J. Magnuskiego, dla przyspieszenia budowy wagon typu I został zaprojektowany na bazie zdobycznych rysunków radzieckiego wagonu konstrukcji Południowo-Zachodniej Drogi Żelaznej, i „niemal dokładnie powtarzał koncepcję sowiecką” z jedynie zmianami technologicznymi dostosowanymi do możliwości Cegielskiego. Wniosek ten wydaje się jednak zbyt daleko idący. W istocie, polski wywiad zdobył w czerwcu 1919 plany wagonów pociągów BP nr 98 „Sowietskaja Rossija” i BP nr 24 „Sowietskaja Ukraina”, konstruowanych w tym czasie w Dnieprowskim Zakładzie Metalurgicznym w Kamieńskiem na Ukrainie (według informacji K. Margasińskiego). Pomimo jednak skopiowania samego nietypowego umieszczenia dwóch cylindrycznych zewnętrznych wież na końcach kazamaty pancernej, sylwetka, proporcje i szczegółowe rozwiązania konstrukcji wagonów są zupełnie inne (polskie wagony miały dłuższą i niższą kazamatę pancerną, z bardziej zaokrąglonym dachem i dalej rozsuniętymi wieżami, oraz jedną wieżą podwyższoną). Warto dodać, że jedyny zbudowany według pierwotnego projektu pociąg „Sowietskaja Rossija” miał uzbrojenie wagonów w armatę 107 mm wz. 1910 i armatę 76 mm wz. 1902 oraz 3 km-y, w tym jeden w wieżyczce.
3. A. Jońca w starszej pozycji [3] podał, że wagony artyleryjskie 699053 i 699054 typu I były w 1925 roku uzbrojone w rosyjską armatę 76,2mm wz. 02 (3-calową) i rosyjską haubicę 122 mm wz. 09 (48-liniową), lecz źródło tych informacji jest prawie na pewno błędne, a zdjęcia (także datowane na 1925 rok) pokazują tylko wagony uzbrojone w armaty. W nowszej pozycji tego autora [12] jest już informacja o uzbrojeniu tylko w armaty 76 mm.
4. Według relacji dowódcy kpt. Młodzianowskiego [5], pociąg patrolując 5 września przeszedł "parę bardzo ciężkich nalotów, podczas których wagony bojowe chwiały się od podmuchów". Również tego dnia gdy dowódca był w sztabie armii Modlin, przekazano mu, że pociąg w tym czasie zestrzelił już drugi samolot pod Pomiechówkiem (czyli zapewne także i pierwszy). Według J. Ledwocha, brak jest w dokumentach potwierdzenia strat Niemców w tym rejonie w tym czasie – aczkolwiek nie można tego wykluczyć.
5. J. Ledwoch wysnuł teorię, wystawiającą mimowolnie złe świadectwo polskim żołnierzom kolejowym, że nalot bombowców He 111 z 2. eskadry pułku KG 27 na stację miał miejsce wczesnym popołudniem, a później pociąg, jadący z małą prędkością 10-15 km/h, wpadł w lej po bombie i się wykoleił[10]. Jest to jego zdaniem jedynym wytłumaczeniem braku meldunków o zniszczeniu pociągu. Jest to całkowicie nielogiczne, a wręcz absurdalne, gdyż fotografie wskazują, że wielki lej po bombie na sąsiednich torach oraz wygięty i przysypany tor na skraju leja przed pociągiem, musiały być widoczne ze znacznej odległości, a podstawowym obowiązkiem obsady lokomotywy była obserwacja szlaku. Tym bardziej przy tak małej prędkości pociąg zdołałby wyhamować, ewentualnie wykoleić mógłby się jeden – dwa wagony. Gdyby mimo to obsada pociągu zdecydowała podjąć próbę przejazdu, to znając się na rzeczy i na budowie toru kolejowego, niewątpliwie dokonałaby sprawdzenia toru, a ewentualny przejazd byłby dokonany z minimalną prędkością. Tymczasem, wykolejony pociąg minął lej prawie całą swoją długością (kilkadziesiąt metrów), mimo „rycia” w grunt i zgarniania dużej sterty ziemi. Należy też pamiętać, że maksymalna prędkość pociągu pancernego, możliwa na głównych liniach, a nie rozjazdach stacyjnych, nie przekraczała 45 km/h. Naszym zdaniem charakter wykolejenia odpowiada natomiast wybuchowi bomby obok czołowego wagonu artyleryjskiego lub lokomotywy jadącego pociągu, co spowodowało „złamanie” pociągu w tym miejscu – zwłaszcza, że przedni wózek wagonu artyleryjskiego pozostał na torze.
Ponadto, błędna jest przesłanka rozumowania J. Ledwocha w postaci raportu dowódcy eskadry 2./KG 27 o zrzuceniu wcześniej tylko jednej bomby 250-kilogramowej (i to na kolumnę wojska, a nie tory!), gdyż autor ten nie zdaje sobie sprawy z istnienia drugiego leja po wybuchu bomby takiej samej wielkości. Autor ten używa także argumentu obecności piasku z wybuchu z drugiej strony pociągu, lecz mógł on przelecieć pod podwoziem lub między wagonem i lokomotywą – przy tym na zdjęciu lotniczym widać, że tworzy on „jęzor”, a nie jest rozrzucony równomiernie wokół. Argument, że na zdjęciach nie widać pociągu „upudrowanego” piaskiem, wydaje się mało poważny, biorąc pod uwagę jakość czarno-białych fotografii i kamuflaż wagonów pancernych. Niemniej, jedno ze zdjęć lotniczych (zamieszczone w galerii) pokazuje właśnie piasek na dachu krytego wagonu Kd dołączonego do pociągu, co dobitnie wskazuje na wybuch podczas przejazdu pociągu i obala przesłankę rozumowania tego autora.
Co więcej, z tekstu cytowanego przez J. Ledwocha wynika, że wbrew wnioskom tego autora, bombowce 2./KG 27 nawet nie raportowały bombardowania stacji kolejowej – natomiast nie wiadomo, dlaczego nalotu nie miałyby dokonać He 111 z eskadry 3./KG 27, co do której lakonicznie wskazano w niemieckim raporcie, że nieco później „zaatakowała pociągi i kolumny wojska”, bez bliższych szczegółów. Teza o bombardowaniu przez bombowce horyzontalne He 111 ze średniej wysokości, z kilkusekundowym lotem bomb, dobrze tłumaczy, dlaczego nie zaobserwowano i zgłoszono skutków ataku na pociąg. Budzi ona jednak pewne wątpliwości z uwagi na fakt używania przez nie bomb wagomiaru maksymalnie 250 kg. W niemieckiej publikacji czasów wojny poświęconej bombom zdjęcie tego pociągu zostało użyte do zilustrowania skutków wybuchu bomby SC 500 kg z zapalnikiem ze zwłoką (zob. powiększenie zdjęcia obok). Istotnie rozmiar leja, który można szacować na 11-12 m, bardziej wskazuje na bombę 500 kg, chociaż nie można całkiem wykluczyć bomby 250 kg (która powodowała lej do ok. 11 m średnicy).
Na marginesie można nadmienić, że relacja dowódcy pociągu kpt. Młodzianowskiego, stanowiąca jedno z głównych źródeł ustalenia kariery bojowej pociągu, jest częściowo niespójna z faktami – twierdził on, że na stacji w Łochowie pociągu już nie zastał, gdyż odjechał do przystanku Urle, gdzie został zniszczony – podczas, gdy powinien był zastać zniszczony pociąg w Łochowie! (chyba, że istotnie pociąg wówczas odjechał, a potem powrócił do Łochowa).
6. Informacja o udziale „Sosnkowskiego” w ataku na Danię została podana m.in. w: Paul Malmassari, Les Trains Blindes 1826–1989 (1989) s.59 i 323, przy tym autor ten nie przypisuje mu żadnego niemieckiego numeru. Zarzut, jakoby Malmassari, będący niekwestionowanym autorytetem w dziedzinie pociągów pancernych, miał podać dla „Sosnkowskiego” w swojej książce błędnie niemiecki numer Panzerzug 23, jest wymysłem J. Ledwocha w jego broszurze o polskich pociągach pancernych, nie znajdującym pokrycia w cytowanej książce. Pociąg Panzerzug 23 faktycznie wziął udział w inwazji na Danię, aczkolwiek wg. W. Sawodnego, nie był transportowany tam promem, natomiast promem do Gedser miał być transportowany Panzerzug 25 – oba pociągi były sformowane z czeskiego taboru.
7. Wbrew informacjom J. Ledwocha, ze zdjęć wynika, że pluton pociągu nr 13 powracający spod Tczewa miał pięć prowadnic dla tankietek, stąd należy wnosić, że miał pięć, a nie cztery tankietki TK-3 (na zdjęciach widoczne są tylko trzy z nich).
Źródła:
1. Janusz Magnuski: Pociąg pancerny „Śmiały” w trzech wojnach; Warszawa: Pelta, 1996
2. Rajmund Szubański Polska broń pancerna 1939; Warszawa 1989
3. Adam Jońca: Pociągi pancerne z Legionowa, Wielki Leksykon Uzbrojenia Wrzesień 1939 tom 24, Warszawa: Edipresse Polska, 2013
4. Adam Jacek Ostrówka: Pociągi pancerne Wojska Polskiego 1918-1939, Toruń 2004, ISBN 83-7322-673-7
5. relacja kpt. Stanisława Młodzianowskiego w: Pociągi pancerne 1918-1943, Białystok 1999, p. 165-167
6. Wolfgang Sawodny: Die Panzerzüge des Deutschen Reiches; Freiburg: EK Verlag, 1996
7. Janusz Magnuski: 50 lat września - Broń pancerna; "Wojskowy Przegląd Techniczny" nr 9/1989, s.372
8. Regulamin broni pancernej. Opis i wskazówki obsługi pociągu pancernego. Projekt, Warszawa 1938
9. Janusz Magnuski: Pociąg pancerny „Danuta”, Typy Broni i Uzbrojenia (TBiU) Nr 18; Warszawa: Wyd. MON, 1972
10. Janusz Ledwoch: Polskie pociągi pancerne 1939, Tank Power vol. CXLVIII (407); Warszawa: Militaria, 2015
11. Paul Malmassari: Armoured Trains: An Illustrated Encyclopedia 1825-2016; 2016
12. Adam Jońca: Polskie Pociągi Pancerne 1921-1939, Warszawa: Vesper, 2020
Aktualizacje:
Mile widziane poprawki, uzupełnienia i zdjęcia - możecie pisać
Nasze podziękowania dla Jarkko Vihavainena, Jerzego S. Prajznera, Artura Przęczka, Adama Jońcy i Krzysztofa Margasińskiego
Strona główna – Polska broń pancerna – Artyleria – Steel Panthers – Linki
Wszystkie zdjęcia i rysunki pozostają własnością ich właścicieli, publikowane są jedynie w celach edukacyjnych. Zdjęcia wykonane są w większości przez polskie władze wojskowe lub nieustalonych niemieckich żołnierzy.
Prawa do tekstu zastrzeżone © Michał Derela, 2002-2024.