Polska broń pancerna Strona główna » Polska broń pancerna » pociągi pancerne » nr 55   – ArtyleriaSteel Panthersostatnie zmiany English version
  © Michał Derela, 2002 Aktualizacja: 7. 8. 2024  

Polski pociąg pancerny nr 55 („Bartosz Głowacki”)


Wczesna historiaSłużba bojowa w 1939Skład pociągu


Drugim polskim lekkim pociągiem pancernym użytym w 1939 roku, obok pociągu nr 15 („Śmierć”), był pociąg nr 55 – dawny „Bartosz Głowacki”. Przez kilkadziesiąt lat po wojnie była to najbardziej „tajemnicza” jednostka pod względem składu i wyglądu spośród polskich regularnych pociągów pancernych tego okresu, gdyż w popularnych publikacjach brak było jego fotografii z okresu międzywojennego; oczywiście nie były też znane fotografie pociągu po przejęciu przez Armię Czerwoną, ujawnione dopiero po upadku komunizmu w ZSRR. Dlatego też w literaturze bywał on błędnie brany za pociąg takiego samego austriackiego typu, jak „Śmierć” i nie zaliczany do pociągów polskiej budowy, chociaż w rzeczywistości jego tabor bojowy był opancerzony w całości w Polsce. Przypadkiem oba pociągi miały takie same „krakowskie” pochodzenie, chociaż miały na początku zupełnie inne składy, niż te, z których są znane z 1939 roku.

Podczas aktualizacji w 2012 r. strona została znacznie poszerzona i uzupełniona, dzięki pomocy i informacjom p. Krzysztofa Margasińskiego.

Uwaga: linki bez podkreślenia prowadzą do Wikipedii.


Wczesna historia

Budowa i wojna polsko-radziecka (1920)

Z powodu utraty kilku pociągów pancernych podczas radzieckiej kontrofensywy, w lipcu 1920 roku Naczelne Dowództwo Wojska Polskiego nakazało poszczególnym Kierownictwom Budowy Pociągów Pancernych pośpieszną budowę sześciu nowych jednostek. Jedną z nich był „Bartosz Głowacki”, utworzony przez KBPP w Krakowie w sierpniu 1920 roku. Otrzymał on numer P.P. 20 (pociąg pancerny nr 20 – po utraconym pociągu „Generał Dowbor”). Do jego budowy użyto niemieckiego taboru kolejowego. Pierwszym dowódcą został por. artylerii Stanisław Pigoń (profesor Uniwersytetu Wileńskiego i później UJ), a od października 1920, por. Marian Truskolaski.

„Bartosz Głowacki” w 1920 – dowódca por. Stanisław Pigoń oraz oficerowie: por. Tadeusz Strumiłło i por. Olgierd Grzymała-Grzymałowski. Widoczne oba małe wagony artyleryjskie
Opancerzona w Warszawie pruska lokomotywa G71 4460 Breslau używana w „Bartoszu Głowackim” w 1920.

Pierwotnie pociąg składał się z dwóch krytych wagonów artyleryjskich, każdy z jedną armatą kalibru 76 mm w wieży na dachu, odkrytego wagonu artyleryjskiego oraz kilku wagonów piechoty, uzbrojonych łącznie w 10 karabinów maszynowych (w tym 6 Bergmann) oraz 70 karabinów. Oba kryte wagony artyleryjskie były zbudowane w Polsce, na podwoziach pruskich małych dwuosiowych odkrytych wagonów towarowych (węglarek), osłoniętych pancerzem z płyt stalowych i posiadały armatę w centralnej wieży obrotowej na dachu, z kątem ostrzału 360 stopni. Trzeci wagon, określany jako „lora artyleryjska”, którego wygląd jest nieznany, zapewne stanowił platformę z zamontowaną obrotowo osłoniętą armatą. Wagony piechoty były zwykłymi krytymi drewnianymi wagonami towarowymi z wyciętymi strzelnicami dla karabinów maszynowych i broni ręcznej oraz wieżyczkami strzelniczo-obserwacyjnymi na dachu. Typowo wagony tego rodzaju miały betonową osłonę ścian od wewnątrz lub podwójne ściany z warstwą piasku. W skład pociagu wchodził też wagon z 60-centymetrowym austriackim reflektorem M.16 chowanym w wieży, osłonięty blachami żelaznymi w fabryce „Zieleniewski” (obsadzonym przez 5. pluton reflektorów ppor. Poniemirskiego). Pociąg miał całkowicie opancerzoną w Polsce lokomotywę pruskiej serii G7¹ (numer 4460 Breslau). Załoga we wrześniu 1920 liczyła 8 oficerów, 37 podoficerów i 97 szeregowców.

Pociąg został ukończony w sierpniu 1920 i 30 sierpnia poświęcony w Krakowie na dworcu towarowym (jak ówczesna prasa pisała: „nowy pancernik wygląda imponująco”). Następnie przejechał do Warszawy i 2 września został skierowany na front, przydzielony do 15. Dywizji Piechoty 4. Armii. Razem z pociągiem P.P.8 „Wilk” utworzył dywizjon pociągów pancernych 4. Armii. Od 10 września działał na linii Czeremcha – Brześć Litewski, następnie w rejonie Czeremchy i Hajnówki. 18 i 19 września dwie z armat „Głowackiego” uległy uszkodzeniu, a 20 września, podczas walki o Świsłocz, rozerwało się trzecie działo (powodując śmierć jednego artylerzysty oraz zranienie czterech innych), po czym pociąg przez pewien czas miał prowizorycznie ustawione na platformach działa polowe wypożyczone z 15 pułku artylerii polowej. Wypad dywizjonu pociągów pancernych wraz z oddziałem szturmowym doprowadził jednak do zajęcia Świsłoczy. Mimo osłabionego uzbrojenia i skierowania krytych wagonów artyleryjskich do naprawy, pociąg wziął udział w bitwie nad Niemnem, wspierając natarcie oddziałów grupy gen. Junga, wydzielonej ze składu 4. Armii, na Wołkowysk, broniący przepraw na rzece Niemen (zdobyty 23 września przez 15 DP). Podczas wypadu 23 września pociągi współdziałały z 62 pułkiem piechoty przy opanowaniu wsi Połonka (koło Świsłoczy), gdzie „Głowacki” się odznaczył. Nocą 24 na 25 września dywizjon osłaniał odwrót grupy, po odbiciu Wołkowyska przez Rosjan. W tym czasie pociąg miał sześć wagonów pancernych z dwoma działami polowymi i 10 km-ami[4]. Na początku października dywizjon pociągów stacjonował w Siedlcach. Od listopada 1920 pociąg znajdował się pod rozkazami 2. Armii na Wileńszczyźnie i do lata 1921 roku stacjonował w Lidzie.


Bartosz Glowacki„Bartosz Głowacki” w 1920, podczas wojny polsko-radzieckiej. Zwraca uwagę wielobarwny kamuflaż. Pierwszy wagon artyleryjski ma namalowaną nazwę pociągu, a nadto nazwę własną armaty: „Maryś” na wieży. Armata to rosyjska 76 mm wz. 02. Za nim drewniany wagon piechoty Altona Grn 16 760, następnie wagon poszyty blachą stalową z wieżą dla reflektora, w głębi drugi wagon artyleryjski i dwa dalsze wagony piechoty.
(od 2024 zdjęcie to jest w najlepszej dostępnej jakości, lepszej niż dotychczas publikowane)

  Znane są ponadto numery wagonów: odkryta „lora artyleryjska” Würtemberg Rm 45 924, wagon piechoty Altona Grn 10 555, wagon Essen Ommku 248 025 (prawdopodobnie wagon z reflektorem, poszyty blachą) i dwie platformy do przewozu materiałów do naprawy toru: Danzig S 58 586 i Saarbrücken SL 25 536 [wszystkie numery według K. Margasińskiego]. Co do numerów wagonów artyleryjskich, zobacz poniżej.

Okres międzywojenny (1921-1939)

Po wojnie, w czerwcu 1921 roku P.P.20 „Bartosz Głowacki” został zakwalifikowany do dalszej służby, wśród 12 pozostawionych w służbie pociągów. Jego tabor pancerny uległ jednak stopniowo zmianie na inny. Według A. Jońcy, już pod koniec 1921 roku oba jego wagony artyleryjskie z centralnymi wieżami trafiły do pociągu nr 18 „Huragan”[7]. Improwizowane wagony szturmowe przywrócono zaś następnie do roli wagonów towarowych.

Warto dodać, że oba pierwotne wagony artyleryjskie „Głowackiego” przetrwały w służbie dłużej od jego nowszego taboru. Powstały one na bazie niemieckich małych węglarek serii Omku wzoru A6 lub wcześniejszego pruskiego IId1 (polskie źródła podają prawdopodobnie błędne oznaczenie serii Ommku, właściwe dla dłuższych wagonów). Według K. Margasińskiego nosiły one oryginalne numery Omku 66 293 i 103 250, natomiast według A. Jońcy, 103 227 i 126 265. Po dalszej reorganizacji i demobilizacji polskich pociągów w 1923 roku, jeden wagon, przenumerowany na 398 624, został administracyjnie przydzielony do pociągu nr 4 „Śmierć”, a drugi, przenumerowany na 398 625, do pociągu nr 2 „Generał Sosnkowski”[7]. Podczas ostatecznej reorganizacji w 1930 roku zostały wycofane do rezerwy, aczkolwiek zostały następnie poddane modernizacji, polegającej na ścięciu pionowych narożników ścian w celu umieszczenia w nich czterech jarzm km-ów, usunięciu drzwi bocznych i standaryzacji uzbrojenia. Nie weszły w skład żadnego z mobilizowanych regularnych pociągów pancernych, lecz mimo to zostały użyte bojowo w 1939 r. w składzie pociągu szkolnego – składu ewakuacyjnego 2. Dywizjonu Pociągów Pancernych, zniszczonego w zatorze przed Jarosławiem, w walce z niemieckimi oddziałami pancernymi 10 września. Po ich zdobyciu przez Niemców, były używane nadal w niemieckich pociągach Panzerzug 21 i Panzerzug 22, do końcowego okresu II wojny światowej (jeden z nich został przezbrojony w poczwórną armatę przeciwlotniczą 20 mm Flakvierling w miejscu wieży).

Wagon artyleryjski typu warszawskiego w pierwotnej postaci, z rosyjską armatą 76 mm wz.14 Lendera, w składzie „Bartosza Głowackiego”, zapewne w latach 1922-23, na Górnym Śląsku (prawdopodobnie nr 673 025). Stalowy wagon szturmowy pochodzi być może z PP.3 „Lis-Kula”.
Wagon artyleryjski „Bartosza Głowackiego” nr 630 728 po modernizacji w latach 30. Zwraca uwagę wczesny kamuflaż, z ostrymi liniami, lepiej widoczny na przerysowanym ze zdjęcia rysunku niżej na stronie.

Cofając się w czasie: pod koniec 1919 roku Wojsko Polskie planowało zbudować kilka nowych szerokotorowych pociągów pancernych w celu wspierania wojsk w dalszym natarciu na wschód, na radzieckich torach szerokości 1524 mm. Wagony dla nich miały być budowane na bazie zdobycznych radzieckich szerokotorowych platform, które w tym celu zostały jesienią 1919 zgromadzone w Warszawie w zakładach „Gerlach i Pulst”. Projekt opracowało na początku 1920 r. Kierownictwo Budowy Pociągów Pancernych (KBPP) w Warszawie. Wagony te wyróżniały się „półbeczkowym” wyglądem, wywołanym przez wykonanie z wygiętych pasów stalowych. Wszystkie wagony mogły być przystosowane do toru normalnego, jak i szerokiego.

Wobec radzieckiej kontrofensywy i polskiego odwrotu z Ukrainy latem 1920, potrzeba posiadania szerokotorowych pociągów znikła, ale ostatecznie kilka zbudowanych wagonów zostało wykorzystanych do rekonstrukcji lub wzmocnienia kilku normalnotorowych pociągów pancernych. Już wiosną 1920 takie wagony artyleryjskie zostały użyte w pociągach: „Piłsudczyk” i „Lis-Kula”, a latem 1920 w „Hallerczyk” i „Wilk”, następnie „Reduta Ordona”. Wagony szturmowe tego typu były używane w pociągach: „Paderewski”, „Generał Sosnkowski”, „Śmiały” i „Poznańczyk” (w dwóch ostatnich – do 1939 roku). Lista ta nie jest wyczerpująca, a te same wagony bywały używane w różnych pociągach. Po wojnie polsko-radzieckiej wagony typu warszawskiego stopniowo trafiły na wyposażenie pociągu „Bartosz Głowacki” – co najmniej jeden wagon artyleryjski z rozformowanego pociągu „Hallerczyk” zapewne już latem 1921 roku, wraz z lepszymi stalowymi wagonami szturmowymi z innych rozformowanych pociągów, w miejsce drewniano-betonowych (zdjęcie obok). Pozostały tabor pociągu w tym okresie nie jest na razie znany, być może zachował on do tej pory swoje wagony artyleryjskie i lokomotywę G7¹.

W okresie 1922-23 „Bartosz Głowacki” użyty został w akcji przeciwstrajkowej na Górnym Śląsku. Zimą 1923/24 roku natomiast większość polskich pociągów pancernych została zdemobilizowana i zakonserwowana i od tego czasu do wybuchu wojny „Bartosz Głowacki” pozostawał w rezerwie. Wiosną 1925 roku w nowym składzie, z numerem P.P. 10, został administracyjnie przydzielony do nowo utworzonego V dywizjonu pociągów pancernych w Krakowie, wraz z P.P. 9 „Pierwszy Marszałek”. „Bartosz Głowacki” miał się w tym okresie składać w razie mobilizacji z jednego artyleryjskiego wagonu „warszawskiego” nr 673 025 i jednego wagonu dwuwieżowego radzieckiej budowy typu Krasnoje Sormowo nr 460 022 (używanego przedtem i później w pociągu „Pierwszy Marszałek”) oraz austriackiej lokomotywy 73.376 (używanej poprzednio w pociągach P.P. 18 „Odsiecz II” i P.P. 6 „Generał Iwaszkiewicz”, późniejszej Tp15-177 na PKP)[7]. Do pociągu nie był przypisany wagon szturmowy. Uzbrojenie stanowiły trzy działa 76 mm i km-y. Należy zaznaczyć, że powyższy skład był tylko administracyjny, a pociąg pozostawał w rezerwie. W końcu, w styczniu 1930 roku, podczas kolejnej reorganizacji pociągów, ustalono ostateczny skład „Bartosza Głowackiego”, obejmujący jedynie dwa wagony artyleryjskie typu warszawskiego z armatami kalibru 75 mm i jeden szturmowy tego samego typu. Pociąg otrzymał też standardową lokomotywę Ti3-10.

Na początku lat trzydziestych „Bartosz Głowacki” i jego ostateczny tabor przeszedł modernizację. Najpóźniej wtedy uzbrojenie wagonów wymieniono na typowe (armaty 75 mm wz.02/26, km-y 7,92 mm wz.08), dodano także wieżyczki z przeciwlotniczymi karabinami maszynowymi na wagonach artyleryjskich. Zmodyfikowano pancerz wagonów, osłaniając z boku także podłogę wagonu oraz osie. Pociąg otrzymał również wyposażenie radiowe i łączności. W latach trzydziestych „Bartosz Głowacki” przydzielony był do 2 Dywizjonu Pociągów Pancernych w Krakowie-Niepołomicach.

23 sierpnia 1939 roku dawny „Bartosz Głowacki” rozpoczął mobilizację jako pociąg pancerny nr 55 – nazwy pociągów nie były już oficjalnie używane (warto mieć na uwadze, że na skutek zamieszania z nazwami, nieużywanymi oficjalnie, w niektórych starych źródłach pociąg nr 51 „Pierwszy Marszałek” nazywany jest błędnie „Bartosz Głowacki” i odwrotnie).


Użycie bojowe w 1939:

Pociąg pancerny nr 55 (dawny „Bartosz Głowacki”) był dowodzony przez kpt. Andrzeja Podgórskiego. Początkowo przydzielony był do Grupy Operacyjnej „Wyszków”.

27 sierpnia 1939 roku pociąg nr 55 ukończył mobilizację i przejechał z Krakowa-Bonarki do Tłuszcza, gdzie pozostawał do 3 września, przechodząc bez strat nalot lotnictwa na stację 2 września. Następnie został przydzielony decyzją Naczelnego Wodza do Odwodowej Armii „Prusy”, lecz przez następne półtora tygodnia, razem z pociągiem nr 53 („Śmiały”) był jedynie „przerzucany” z miejsca na miejsce w okolicach Warszawy (4 września do Koluszek, 7. do Skierniewic, 8. do Warszawy, 10. przez Jabłonnę i Tłuszcz do Mińska Mazowieckiego, a następnie Siedlec, 11. do Łukowa, 12. do Międzyrzeca). Nie miał w tym okresie rozkazów bojowych, z wyjątkiem patrolowania linii Skierniewice – Żyrardów 8 września. Pociągi pozostawały bez kontaktu z nieprzyjacielem, nie licząc bombardowań węzłów kolejowych przez lotnictwo, nieskutecznych jednak w stosunku do samych składów bojowych (5 września w Koluszkach zbombardowana została większość składu gospodarczego pociągu nr 53 i od tej pory oba pociągi musiały dzielić skład gospodarczy pociągu nr 55)[2]. Załogi pomagały natomiast usuwać zniszczenia torów. Na skutek zniszczeń i zatorów na torach, nie doszło do skutku planowane wykorzystanie pociągów 5 września w rejonie Piotrkowa. 10 września załogi musiały sforsować rozległy zator między Mińskiem Mazowieckim a Siedlcami, usuwając wraki zbombardowanych wagonów, naprawiając tor, a nawet budując objazdy. 11 września załoga „Bartosza Głowackiego” znalazła w bombardowanym Łukowie porzuconą armatę plot. 40 mm Bofors wz.36, która umieszczona następnie na platformie pociągu, znacząco wzmocniła jego obronę przeciwlotniczą.

Dwie tankietki TKS zniszczone w Żabince. Tankietka na poboczu jest spalona, drugi pojazd (później odholowany) ma trzy przebicia w przedniej dolnej płycie (dwa pocisków 2 cm i jedno karabinowe?).

W końcu, oba pociągi zostały skierowane do twierdzy Brześć nad Bugiem, przybywając tam 13 września. Pociąg nr 55 wszedł do akcji po raz pierwszy 14 września koło stacji Żabinka na wschód od Brześcia, wysłany przez dowództwo obrony Brześcia z powodu meldunków o pojawieniu się tam niemieckiego oddziału rozpoznawczego z 3 DPanc. Do ataku w kierunku mostu na Muchawcu, na południe od linii kolejowej, wysłano cztery tankietki TKS pociągu, wyładowane z drezyn, jednakże trzy z nich zostały trafione i zapalone pociskami z działek 20 mm przez pluton niemieckich samochodów pancernych stojący na moście (bez strat w ludziach). W ogniu niemieckich wozów bojowych nie powiodła się także próba użycia plutonu wypadowego pociągu i dopiero ogień artylerii pociągu, stojącego na przejeździe kolejowym, zmusił samochody pancerne do wycofania.

„W pościgu za dwoma nieprzyjacielskimi czołgami, sekcja wjechała do Żabinki... Oto na samym przejeździe kolejowym, przez który jeszcze przed godziną przejechali bez przeszkód, stał teraz pociąg pancerny. Z ostatniego wagonu polscy artylerzyści kierowali lufy dział na niemieckie wozy. Dowódca błyskawicznie ocenił sytuację: „gaz, Heini i z powrotem!” – zawołał jak mógł najgłośniej. Tylko maksymalna szybkość mogła teraz uratować wszystkim życie. Obydwa samochody wycofały się na tylnym biegu, za szybko dla artylerzystów pociągu...”
Niemiecka relacja kpr. Pretschnera z plutonu rozpoznawczego [10]

Wkrótce potem pociąg nr 55, stojący na przejeździe kolejowym, zmusił do zawrócenia nadjeżdżające od północy od Kamieńca Litewskiego czołowe oddziały 3 DPanc, poprzedzane przez kompanię motocyklistów, niszcząc ogniem kilka samochodów. Grupa czołgów z 5 Pułku podjęła pod osłoną wyniosłości terenu próbę odcięcia pociągu od Brześcia, lecz jej ruch powstrzymała artyleria pociągu. Następnie pociąg został ostrzelany przez baterię z 75 Pułku artylerii i po trwającym ok. 45 minut pojedynku artyleryjskim, wycofał się do Brześcia. Na miejscu pozostawiono uszkodzony pociskiem czołg Renault FT z jednej z drezyn pancernych R pociągu (najwyraźniej uszkodzony podczas próby użycia w terenie – zdjęcia poniżej w sekcji o drezynach). W starciu tym pociąg zdołał aktywnie opóźnić posuwanie się elementów niemieckiej dywizji pancernej. Niektóre niemieckie źródła przyznawały własnym oddziałom zniszczenie w tym boju pociągu pancernego.


Kolejna tankietka TKS zniszczona we wsi Żabinka (ma ślady ognia oraz przestrzelinę w przedniej dolnej płycie po prawej stronie, uszkodzony pociskiem tłumik i prawdopodobnie przestrzelinę w prawej ścianie pod okienkiem). Widoczne poszerzające nakładki na ramy zawieszenia, stosowane w drezynach (na późniejszych zdjęciach ta tankietka została zepchnięta z drogi na pole, wywrócona na dach i ponownie odwrócona na koła).

Ponieważ nieprzyjacielskie oddziały zajęły po południu tego dnia część miasta i dworzec główny w Brześciu, pociągi nr 55 i 53 otrzymały rozkaz odjazdu na południe (ładując w tym celu węgiel ręcznie wskutek zniszczeń urządzeń stacyjnych). 15 września pociagi dostarły do Kowla, i po krótkim odpoczynku, który wykorzystano na przepłukanie kotłów parowozów, zostały wysłane do Łucka. 17 września pod Kiwercami dowódcy otrzymali informację o radzieckiej inwazji i zdecydowali skierować się do Lwowa, zagrożonego przez wojska niemieckie. Oba pociągi przedarły się do Lwowa 18 września, naprawiając tory i usuwając zniszczone wagony po drodze, oraz ostrzeliwując niemieckie pozycje pod miastem. Pociąg nr 55 pozostawiono na północno-zachodnim odcinku obrony, na stacji Podzamcze, a drugi pociąg został skierowany na odcinek południowo-wschodni. 19 września pociąg nr 55 wziął udział w wypadzie batalionu z 35 Dywizji Piechoty (rezerwowej) ze Lwowa na Hołosko i wzgórze 374 w celu nawiązania kontaktu z podchodzącymi pod miasto wojskami gen. Sosnkowskiego, lecz doznał przy tym poważnych uszkodzeń od ognia artylerii niemieckiej 1 Dywizji Górskiej. Wagony odniosły uszkodzenia, a w parowozie przebity został główny przewód pary. Straty w załodze były niewielkie – dwóch zabitych i kilku rannych. Został następnie wycofany na Podzamcze z użyciem zwykłej lokomotywy, lecz był niezdolny do dalszej walki[2]. Według jednak części źródeł, 20 września rano był już gotowy do akcji[6], co wydaje się prawdopodobne, zważywszy na brak widocznych uszkodzeń wagonów po ich zdobyciu, lecz brak jest informacji o ewentualnym dalszym użyciu pociągu. 22 września Lwów skapitulował przed oddziałami radzieckimi, które podeszły do miasta na mocy podziału stref okupacyjnych między ZSRR a Niemcami. Rosjanie zdobyli przy tym w mieście oba pociągi pancerne.

Nie był to jednak koniec służby taboru „Bartosza Głowackiego”. Po naprawie, Rosjanie wcielili do służby „Głowackiego” jako pociąg pancerny (BP lub bepobroniepojezd) 58 pułku NKWD (wojska NKWD spełniały rolę wojsk ochrony pogranicza). Najprawdopodobniej obejmował według radzieckiego etatu tylko parowóz pancerny i dwa wagony artyleryjskie, nie licząc platform. Latem 1941 roku walczył z niemieckimi czołgami na odcinku BaranowiczePogorzelce (kolej Brześć – Moskwa), lecz został uszkodzony i unieruchomiony. Wagon szturmowy pociągu nr 55 został natomiast zdobyty przez Niemców w 1941 we Lwowie i używany następnie aż do 1944 roku w niemieckim pociągu pancernym Panzerzug 10, utworzonym ze zdobycznego radzieckiego taboru (w większości pochodzenia polskiego)[3] . Również lokomotywa Ti3-10 jest wymieniana jako znajdująca się w niemieckiej służbie.

Główne źródło co do służby polskiej w 1939 r: [2]


Pociągi pancerne 2. Dywizjonu Pociągów Pancernych

Opis pociągu nr 55

Rys: A. Jońca
Pociąg pancerny nr 55. Rysunek: A. Jońca
platforma wagon artyleryjski lokomotywa pancerna wagon szturmowy wagon artyleryjskiplatforma
zespół TK-R-TK drezyna TK drezyna R

Pociąg pancerny, rozumiany jako jednostka organizacyjna, składał się z części pancernej, składu gospodarczego i plutonu drezyn pancernych, chociaż potocznie przez „pociąg pancerny” rozumie się jedynie jego część pancerną (pociąg pancerny w znaczeniu ścisłym – tak też w rozdziale o służbie bojowej). Część pancerna oraz pluton drezyn pancernych stanowiły część bojową pociągu i tylko one brały udział w walce, natomiast skład gospodarczy nie uczestniczył w zadaniach bojowych, pozostając kilka– kilkanaście kilometrów na tyłach i zabezpieczając działania pod względem logistycznym.

W 1939 roku pociąg miał standardowy kamuflaż polskich pojazdów z późnych lat 30., z nieregularnych plam w kolorze brązowozielonym i ciemnobrązowym natryskiwanych na podłożu szaropiaskowym, głównie o przebiegu poziomym, z łagodnymi przejściami kolorów. Na przełomie lat 20. i 30. używany był wczesny kamuflaż, z prawdopodobnymi kolorami: jasnoszarym, zielonym i brązowym, oddzielonymi ostrymi czarnymi łamanymi liniami.


Lokomotywa:

Lokomotywa pancerna Ti3-10 pociągu nr 55 w kamuflażu z 1939 roku, tuż po zdobyciu przez Rosjan (niewidoczne plamy koloru zielonego).

Standardowym typem lokomotywy polskich pociągów pancernych od 1927 roku był parowóz pancerny serii Ti3 (dawna seria pruska G53). Lokomotywa miała pełne opancerzenie z blachy kotłowej. Nad tendrem znajdowała się wieża dowódcy z wieżyczką obserwacyjną. Dowódca mógł kierować manewrami i ogniem pociągu przy pomocy telefonu, sygnałów dźwiękowych (klaksonu) i optycznych (3 kolorowe lampki w wagonach). Łączność z drezynami zapewniała radiostacja krótkofalowa RKB/C. Szybkość maksymalna składu pancernego wynosiła do 45 km/h.

Według nowych ustaleń, lokomotywą pociągu nr 55 była Ti3-10, dawna G53-4015 Posen, zbudowana w 1904 przez BMAG (dawny Schwarzkopf), numer fabryczny 3372. Po zdobyciu przez ZSRS w 1939 roku, otrzymała numer ewidencyjny ŻBO-020 (ЖБО-020). Lokomotywa ta później znalazła się w niemieckiej służbie pod numerem 54 657 (zapewne po zdobyciu na terenie ZSRR, rozpancerzona). Tender nosił polskie oznaczenie 12C1 nr 478.


Wagony artyleryjskie:

Rysunek wagonu artyleryjskiego „Bartosza Głowackiego” nr 630 728, przerysowany z fotografii, ukazującej wygląd z wczesnych lat 30. w starym kamuflażu
Wagony artyleryjskie nr 630 728 (↑) i 630 729 (↓) pociągu nr 55 w kamuflażu z 1939 roku, tuż po zdobyciu przez Rosjan. Zwraca uwagę symetryczny kamuflaż.

Wagony artyleryjskie „Bartosza Głowackiego” były jednakowego typu, zbudowane w Polsce według projektu KBPP w Warszawie, na podwoziach porosyjskich dwuosiowych 18-tonowych platform. Od lat 30. nosiły one numery ewidencyjne 630 728 i 630 729. Każdy był uzbrojony w jedną armatę 75mm wz. 02/26 w wysokiej cylindrycznej wieży na końcu wagonu, z kątem obrotu około 320°. W latach dwudziestych uzbrojenie stanowiły oryginalne armaty rosyjskie 76,2mm wz. 1902 lub wz. 1914 systemu Lendera lub innego pochodzenia, podobnego kalibru. Początkowo wagony miały dwa karabiny maszynowe w strzelnicach burtowych, być może także dwa km-y w wieży artyleryjskiej i/lub w wieżyczce na dachu. We wczesnych latach trzydziestych wagony zostały zmodernizowane – od tej pory miały one 4 ckm-y 7,92mm wz. 08 Maxim w bębnowych jarzmach w bocznych ścianach (po dwa na burtę). Dodano także przeciwlotniczy karabin maszynowy tego samego wzoru w nowej wieżyczce na dachu, którego maksymalny kąt podniesienia wynosił 90°, zamiast wysokiej wieży obserwacyjnej. (Wczesny wygląd wagonu 02006 „Piłsudczyka”). Zapas amunicji wynosił około 100–120 pocisków artyleryjskich i około 3750 nabojów na każdy km (w 250-nabojowych taśmach).

Górną część ścian i dach wagonu tworzyły łukowato wygięte pasy blachy, nitowane lub przykręcane do szkieletu. Grubość pancerza wynosiła do 20 mm[5], lecz zapewne stanowiła go stalowa blacha kotłowa. Ściany zapewne były wyłożone deskami dębowymi od wewnątrz, podobnie, jak w innych polskich wagonach. Wśród wyposażenia wewnętrznego były skrzynie na amunicję, stojaki na karabinki... i 15-litrowy cynkowy zbiornik na kawę. Drzwi wejściowe do wagonu były tylko w tylnej ścianie szczytowej, chronione z boków rozkładanymi osłonami z zagiętą górną częścią. Załogę stanowiło około 17–20 ludzi (przez porównanie z dostępnymi informacjami na temat wagonów dwuwieżowych). Długość wagonu wynosiła ok. 11,6 m.

W publikacjach wyrażano wątpliwości ile wagonów artyleryjskich miał etatowo „Głowacki” w latach 30. Tradycyjnie przyjmowano dwa wagony artyleryjskie (skład typowy dla polskich pociągów), oba z działami 75 mm. Według J. Magnuskiego, pociąg miał trzy wagony artyleryjskie typu warszawskiego i wagon szturmowy, o numerach: 630726 – 630729[1], z tego dwa miały być uzbrojone w armaty 75 mm, a jeden przezbrojony w haubicę 100 mm wz.14/19A[8]. Niemniej, na podstawie zdjęć zdobytego przez Rosjan pociągu obecnie wiadomo, że we wrześniu 1939 roku składał się on jedynie z dwóch wagonów artyleryjskich uzbrojonych w armaty 75 mm, oprócz wagonu szturmowego. Wagon „warszawski” z haubicą 100 mm nr 630 727 został natomiast użyty w składzie pociągu ewakuacyjnego 2. Dywizjonu i zniszczony po walce tego pociągu pod Jarosławiem. Nie jest znana przyczyna rezygnacji ze wzmocnienia uzbrojenia pociągu nr 55 o haubicę, jak uczyniono z pociagiem nr 15. Można oceniać ponadto, że warto było doprowadzić uzbrojenie dwóch mobilizowanych lekkich pociągów pancernych do standardu polskich pociągów z czterema działami i wyposażyć je w cztery jednowieżowe wagony, wykorzystując wagony rezerwowe, w tym pierwotne małe wagony „Głowackiego”. Brak jest jednak informacji, żeby w ogóle rozważano taki wariant, a zamiast tego zdecydowano się na ujednolicenie liczby wagonów, tworząc dwa słabsze pociągi.



Wagon szturmowy:

Wagon szturmowy w malowaniu z wczesnych lat 30.
Wagon „Głowackiego” w niemieckiej służbie (zdemontowane maszty antenowe)

Wagon szturmowy był przeznaczony dla transportu plutonu szturmowego (wypadowego). Wagon szturmowy „Głowackiego” z lat 30, numer 630 726, był takiego samego pochodzenia, jak wagony artyleryjskie (zbudowany w Warszawie na bazie poradzieckiej platformy); miał również taką samą konstrukcję i opancerzenie. Wagon miał dwuskrzydłowe drzwi po bokach, umieszczone z jednej strony centralnie, a z drugiej bliżej jednego końca. Ponadto wagon posiadał drzwi w ścianach szczytowych na obu końcach, które umożliwiały przechodzenie między wagonami, chronione z boków rozkładanymi osłonami z zagiętą górną częścią. Niektóre wagony szturmowe miały ponadto włazy w dnie. Wagon był uzbrojony w 4 ckm-y 7,92mm wz. 08 w jarzmach bębnowych w ścianach bocznych. Zapas amunicji – 3750 nabojów na km. Pluton szturmowy składał się z 32 ludzi (1 oficer, 7 podoficerów i 24 strzelców, z dwoma rkm). Całkowita obsada wagonu wynosiła około 40 ludzi (dodatkowo radiotelegrafiści i sanitariusze).

Od wczesnych lat trzydziestych wagony szturmowe wyposażone były w polską radiostację średniofalową dalekiego zasięgu RKD/P wraz ze spalinowym generatorem elektrycznym i baterią akumulatorów 24V. Radiostacja miała zasięg na postoju telegrafią 50–80 km (telefonią zapewne kilka – kilkanaście km). Umieszczona była w osobnej izolowanej drewnianej kabinie radiowej pośrodku wagonu. Na dachu wagon otrzymał widoczną antenę rozpiętą na 7 masztach w dwóch rzędach. Ogrzewanie było piecykiem żeliwnym (na zdjęciu widoczny kominek). Długość wagonu: 11,6 m, szerokość: 3,15 m, wysokość (bez masztów): 4,7 m, rozstaw osi: 6,1 m, nacisk na oś do 14 t.

Fotografia obok przedstawia były wagon szturmowy pociągu pancernego nr 55, zdobyty przez Niemców w 1941 roku we Lwowie i używany w pociągu Panzerzug 10 (początkowo 10a), prawdopodobnie po zniszczeniu tego pociągu w 1944 roku. W 1939 roku podobne wagony były używane w pociągach nr 53 „Śmiały” i nr 12 „Poznańczyk”, lecz różniły się na pierwszy rzut oka dolnym fartuchem pancernym (w „Głowackim” – wycięty, jedynie trapezowe osłony kół, analogicznie do wagonów artyleryjskich, w „Śmiałym” – pełny fartuch i w „Poznańczyku” – częściowo wycięty, a także sześć rzędów masztów antenowych). Ponadto, wagon „Głowackiego” różni się od pozostałych centralnym umieszczeniem drzwi na jednej burcie (standardowo były one przesunięte w kierunku jednego z krańców) oraz brakiem tarcz okopowych wbudowanych w pancerz – prawdopodobna jest koncepcja A. Przęczka, że powstał on w wyniku przeróbki nadmiarowego wagonu artyleryjskiego.

* * *

Z uwagi na to, że pociąg nr 55 był lekkim pociągiem, załoga jego części pancernej wynosiła zapewne około 90 ludzi – załoga całego pociągu pancernego wynosiła zapewne około 140–150.


Platformy:

Na obu końcach składu pancernego znajdowały się dwie platformy bojowe. Ich podstawowym przeznaczeniem było przewożenie narzędzi i materiałów saperskich służących głównie do naprawy toru (szyn i podkładów, materiałów wybuchowych itp.). Drugą zasadniczą funkcją była ochrona składu pancernego przed minami lub wykolejeniem (platformy kontrolne). Można było na nich przewozić także np. rowery i motocykle (część sprzętu była przewożona na platformach składu gospodarczego). Na platformie w zwykłym marszu znajdował się obserwator, obsługujący zawór hamulca zespolonego.

Regulaminowo używano dwuosiowych platform serii Pdkz typu C VIII, określanych też jako seria Pdks (przystosowana do przewozu szyn). Masa własna wynosiła ok. 10 t, nośność – ok. 17,5 t, długość ramy – 13 m, rozstaw osi – 8 m. Pociąg nr 55 posiadał zwykłe platformy, bez dodatkowych skrzyń na narzędzia. Podczas kampanii 1939 roku, po 11 września na jednej z platform ustawiono armatę przeciwlotniczą 40 mm wz. 36 Bofors.


Pluton drezyn pancernych:

Każdy zmobilizowany w 1939 roku pociąg pancerny miał pluton drezyn pancernych. Pociąg nr 55 miał standardowy pluton, składajacy się z:

Drezyny zwykle działały w dwóch zespołach TK-R-TK, składających się z jednej drezyny R i dwóch TKS. Wszystkie czołgi jeździły po szynach o własnym napędzie i mogły też łatwo zjechać z podwozi szynowych i być użyte do rozpoznania okolic toru. Piąta tankietka TKS była rezerwowa. Szczegóły na stronie o drezynach pancernych.

Uszkodzony 14 września 1939 w Żabince czołg Renault FT-17 oraz puste prowadnice drezyn TKS i (w tle) R. Z nielicznych fotografii wynika, że początkowo czołg miał całe gąsienice i stał na lewym torze (w stosunku do kierunku jazdy), a dopiero później został z nieznanych powodów przesunięty pomiędzy tory (blokując zapewne przejazd).

Skład gospodarczy:

Oprócz części bojowej, w skład pociągu pancernego rozumianego jako jednostka organizacyjna wojska, wchodził również skład gospodarczy, zabezpieczający działania części bojowej pod względem socjalno-logistycznym. Skład ten nie uczestniczył w wykonywaniu zadań bojowych, lecz towarzyszył części bojowej w działaniach operacyjnych. Powinien był pozostawać w łączności z częścią bojową, zapewniając zaopatrzenie, zaplecze socjalne, medyczne, warsztatowe itp. Skład ten obsługiwany był przez pluton techniczno-gospodarczy, złożony z drużyn: technicznej, warsztatowej i gospodarczej (1 oficer, 21 podoficerów, 26 strzelców)[2]. Długość składu gospodarczego pociągu pancernego wynosiła około 250 m.

Składał się on z: nieopancerzonej lokomotywy, wagonów mieszkalnych dla oficerów (2), podoficerów (2) i żołnierzy (8), wagonów amunicyjnych (2), wagonu - magazynu materiałów pędnych, wagonu – magazynu technicznego, umundurowania i broni, wagonu warsztatowego, cysterny na wodę, węglarki, wagonów: kuchni, kancelarii, izby chorych i platform (5) – razem ok. 27 wagonów[2]. Według innych źródeł były tylko 3 platformy, lecz także pozaetatowy wagon – magazyn prowiantu; zdarzał się także wagon wartownia. Wagony dla oficerów były trzyosiowymi wagonami pasażerskimi serii Dy, pozostałe wagony były adaptowanymi krytymi wagonami towarowymi serii Kd.

Skład gospodarczy powinien mieć etatowo na wyposażeniu (według J. Magnuskiego) dwie ciężarówki półgąsienicowe wz.34, jeden samochód półciężarowy i cztery ciężkie motocykle z wózkiem bocznym CWS M-111 – przewożone na 3 platformach, lecz faktyczny skład pojazdów zapewne zazwyczaj się różnił i mógł obejmować np. samochody osobowe Polski FIAT 508/III w odmianie Łazik lub pick-up i ciężarówki 2,5-tonowe Polski FIAT 621L. Ciężarówki wz. 34 należały do patrolu naprawczego i powinny być wyposażone w rolki do jazdy po szynach, lecz pojazdy te były nieliczne.



Źródła:
1. Janusz Magnuski: Pociąg pancerny „Śmiały” w trzech wojnach; Warszawa: Pelta, 1996
2. Rajmund Szubański: Polska broń pancerna 1939; Warszawa 1989
3. Wolfgang Sawodny: Die Panzerzüge des Deutschen Reiches; EK Verlag, Freiburg 1996
4. Pociągi pancerne 1918-1943, Białystok 1999
5. Tadeusz Jurga: Regularne jednostki Wojska Polskiego w 1939 r. Organizacja, działania bojowe...; Warszawa 1975
6. Tadeusz Krawczak, Janusz Odziemkowski: Polskie pociągi pancerne w wojnie obronnej Polski 1939r.; w: Wojskowy Przegląd Historyczny nr 100, Warszawa 1982
7. Adam Jońca: Polskie Pociągi Pancerne 1921-1939, Warszawa: Vesper, 2020
8. Janusz Magnuski: 50 lat września - Broń pancerna; w: Wojskowy Przegląd Techniczny, nr 9/1989
10. Rajmund Szubański: Pancerne boje września; ZP Grupa, Warszawa 2009


Aktualizacje:


Mile widziane poprawki, uzupełnienia i zdjęcia - możecie pisać

Nasze podziękowania dla Krzysztofa Margasińskiego, Artura Przęczka, Jarkko Vihavainena i Jerzego S. Prajznera.


Strona głównaPolska broń pancernaArtyleriaSteel PanthersLinki


Wszystkie zdjęcia i rysunki pozostają własnością ich właścicieli, publikowane są jedynie w celach edukacyjnych. Zdjęcia wykonane są w większości przez polskie i radzieckie władze wojskowe lub nieustalonych niemieckich żołnierzy.
Prawa do tekstu zastrzeżone © Michał Derela, 2002-2024.