Strona główna » Polska broń pancerna » tankietki » działa samobieżne – Artyleria – Steel Panthers – ostatnie zmiany | |||
© Michał Derela, 2004 | Aktualizacja: 1. 3. 2024 |
Zdjęcie pojazdów 10. Brygady Kawalerii podczas manewrów we wrześniu 1938 na Wołyniu, ukazujące oba typy polskich dział samobieżnych: na pierwszym planie TKS-D z przyczepką amunicyjną, pośrodku TKD. Na dalszym planie można rozróżnić przynajmniej siedem tankietek[uwaga 1]. |
Wojsko Polskie przed II wojną światową nie posiadało na uzbrojeniu dział samobieżnych jako typowego sprzętu (z wyjątkiem starych samobieżnych dział przeciwlotniczych, które nie są tematem tej strony). Zaprojektowano jednak w tym czasie dwa pojazdy tego typu: TKD i TK-SD, jako warianty rozwojowe tankietek TK/TKS, używane w wojsku w egzemplarzach doświadczalnych. Drugi z nich miał szansę na produkcję seryjną, której nie podjęto przed wybuchem wojny, lecz dwa zbudowane prototypy wzięły udział w walkach. Nie został natomiast zrealizowany interesujący projekt niszczyciela czołgów PZInż 160.
Carden-Loyd Mk.VI z działkiem 47 mm Vickers. |
Lekkie działo samobieżne TKD. |
Zamaskowany gałęziami TKD podczas manewrów wołyńskich w 1938. |
Od 1931 roku na uzbrojenie Wojska Polskiego przyjęto lekki bezwieżowy czołg rozpoznawczy (tankietkę) TK (TK-3), opracowany w Polsce jako dalekie rozwinięcie idei brytyjskiej licencyjnej tankietki Carden-Loyd Mk.VI. Wśród wersji tankietki Carden-Loyd, Brytyjczycy oferowali na sprzedaż także lekkie działo samobieżne, uzbrojone w krótkolufowe działko kawaleryjskie 47 mm Vickers QF. Od początku przewidywano w Polsce, opierając się na angielskich prospektach, że na bazie polskiej tankietki zostanie także opracowane działo samobieżne, przeznaczone dla brygad kawalerii jako broń wsparcia i przeciwpancerna.
Prace nad skonstruowaniem działa samobieżnego na podwoziu tankietki podjęto w Biurze Konstrukcyjnym Broni Pancernych Wojskowego Instytutu Badań Inżynierii (BK Br.Panc. WIBI) w Warszawie, pod kierownictwem inż. Jana Łapuszewskiego, już pod koniec 1931 roku[8]. Pojazd otrzymał oznaczenie TKD (TK z działem), zapisywane też ówcześnie jako TK-D lub T.K.D. Z uwagi na doświadczalny charakter pojazdów, zdecydowano uzbroić je w wyprodukowane w serii informacyjnej kilku sztuk działko piechoty 47 mm wz. 25 konstrukcji polskich zakładów Pocisk SA, z którego przyjęcia na uzbrojenie w wersji działka piechoty zrezygnowano w 1930 roku.
Na początku maja 1932 zbudowano pierwszy pojazd TKD (numer 1159), który odbył strzelania próbne 12-18 czerwca 1932 w Zielonce[9]. Do końca czerwca powstały jeszcze dalsze trzy, w celu przetestowania koncepcji i zastosowania dział samobieżnych. Ponieważ miały one charakter doświadczalny, powstały z przebudowy tankietek TK serii informacyjnej zbudowanych ze zwykłych blach stalowych, a do przebudowy pierwszego pojazdu, i zapewne też pozostałych, użyto również płyt ze stali konstrukcyjnej zamiast droższych płyt pancernych (poza oryginalną tarczą armaty). Według nowszych ustaleń nosiły one numery 1163, 1165 i 1166[9] (w tradycyjnych publikacjach podawano 1156–1158)[1]. Koszt dostosowania wszystkich pojazdów wyniósł jedynie 10.000 zł (cena działek serii próbnej w wersji holowanej z wyposażeniem wynosiła po 40.000 zł)[8].
Po pierwszych próbach sformowano z czterech pojazdów TKD doświadczalny pluton, który już w dniach 19-20 sierpnia 1932 wziął udział w ćwiczeniach 2. Dywizji Kawalerii na Podlasiu jako pluton przeciwpancerny, zyskując wysoką ocenę[8]. Można dodać, że już w czerwcu 1932 Szef Oddziału III Sztabu Głównego proponował przydzielenie w przyszłości jednego TKD do każdego plutonu TK. Od września 1932 pluton TKD wchodził w skład Doświadczalnej Grupy Pancerno-Motorowej. Był on następnie intensywnie wykorzystywany do ćwiczeń w 1933 roku i kolejnych latach, przydzielany do różnych jednostek (szczegóły są jednak rozbieżne w publikacjach[8,10]). Po ćwiczeniach międzydywizyjnych na Pomorzu w 1934 roku sformułowano wniosek o celowości wyposażenia wielkich jednostek kawalerii w oddział pancerno-motorowy liczący m.in. 10 TKD, w tym cztery jako dyspozycyjny pluton przeciwpancerny, a po trzy przydzielone do szwadronów tankietek i samochodów pancernych. Próby wykazały, że pojazdy TKD odpowiadają wymaganiom taktycznym, lecz sama konstrukcja nie była do końca udana. Przede wszystkim ich armata miała niewielką przebijalność pancerza i nie weszła na uzbrojenie Wojska Polskiego jako sprzęt typowy. Wadą były też niewątpliwie małe rozmiary, ograniczające załogę do dwóch osób, co utrudniało obsługę działa i zapewne ograniczało zapas amunicji. Dlatego nie podjęto produkcji pojazdów TKD. Od 1934 roku do wybuchu wojny pluton TKD wchodził w skład doświadczalnego 11. Batalionu Pancernego w Centrum Wyszkolenia Broni Pancernych w Modlinie[1].
Na przełomie lipca i sierpnia 1937 pełny pluton TKD pod dowództwem por. Jana Jakuszki został przydzielony do zmotoryzowanej 10. Brygady Kawalerii, na czas ćwiczeń w Obozie Ćwiczebnym Barycz koło Kielc[9]. We wrześniu tego roku pluton był przydzielony do Wielkopolskiej Brygady Kawalerii, biorąc udział w ćwiczeniach międzydywizyjnych na Pomorzu. W połowie 1938 pluton został przydzielony do nowo sformowanego dywizjonu rozpoznawczego 10. Brygady Kawalerii, z którym uczestniczył w ćwiczeniach w Baryczu w sierpniu 1938 (według części źródeł, w plutonie przydzielonym do 10.BK były wówczas jedynie dwa TKD, obok dwóch TKS-D[4,5]). TKD wzięły następnie udział w składzie 10.BK w manewrach we wrześniu 1938 na Wołyniu, nosząc numery taktyczne od 32 do 35 w kwadracie. Według nowszych publikacji, po manewrach zostały odesłane do Modlina i nie brały udziału w zajęciu czeskiego Zaolzia[9], wbrew tradycyjnej wersji spotykanej w literaturze (taki pogląd mógł utrwalić się stąd, że tytułowa fotografia z manewrów wołyńskich była brana w starszych publikacjach za zdjęcie z Zaolzia[1]).
Porzucony w 1939 roku rozbrojony pojazd TKD. |
Szkic TKD (na podstawie rysunku J. Magnuskiego [1], znacznie poprawiony) |
Dwa spośród czterech TKD biorących udział w defiladzie w Warszawie 11 XI 1934, we wczesnym kamuflażu. |
Los dział samobieżnych TKD we wrześniu 1939 nie został ustalony. Przed wojną znajdowały się w CWBrPanc w Modlinie i prawdopodobnie były przewidziane do wycofania (nie otrzymały w kwietniu nowych numerów rejestracyjnych). Według niepewnych informacji, mogły wziąć udział w obronie Warszawy we wrześniu 1939 roku[1], lecz brak jest potwierdzenia tego. Prawdopodobnie natomiast dwa pojazdy zostały przydzielone podczas mobilizacji pod koniec sierpnia, na wzór 10.BK, do plutonu przeciwpancernego dywizjonu rozpoznawczego Warszawskiej Brygady Pancerno-Motorowej (WBP-M), w którym wykazywano dwa „działa przeciwpancerne w czołgach”[9]. O ich wykorzystaniu brak jest informacji. Znane jest jedno zdjęcie pojazdu TKD z kampanii wrześniowej, ze zdemontowaną całą armatą, porzuconego przy drodze, w niezidentyfikowanym miejscu, poza miastem. Nie wiadomo, czy to jeden z pojazdów WBP-M, czy pozostałych, i kiedy został rozbrojony (czy też np. był wykorzystywany jako ciągnik). Należy mieć na uwadze, że pojazdy te były nieopancerzone, co zmniejszało ich realną wartość bojową. Ograniczony był do nich także zapas amunicji, wyprodukowanej łącznie z partią próbną dział.
Konstrukcja podwozia i układu napędowego działa samobieżnego TKD nie odróżniała się od tankietki TK-3, jedynie z powodu masy zwiększonej do ok. 3 ton wzmocniono resory zawieszenia i zastosowano szersze gąsienice (170 mm), aczkolwiek zdjęcia wskazują, że stosowano także oryginalne gąsienice 140 mm[9]. Napęd stanowił oryginalny silnik Ford A: gaźnikowy, rzędowy 4-cylindrowy, o mocy 40 KM przy 2200 obr/min, umieszczony wzdłużnie pośrodku przedziału bojowego, między miejscami załogi. Prędkość maksymalna była nieco niższa od tankietki (36 km/h wg jednej publikacji).
Pojazd TKD miał przedział bojowy odkryty od góry. W porównaniu z tankietką TK zastosowano płaskie jednolite, lekko nachylone ściany nadbudówki z przodu i po bokach. Przy tym, istniejące prototypy zbudowane były z blach stalowych zamiast pancernych. Ściany z przodu i boków osłaniały załogę jedynie gdy siedziała; tylna ściana była nieco niższa. Załoga była dwuosobowa (brak było więcej miejsca dla siedzenia). Po lewej stronie przedziału bojowego siedział kierowca, a po prawej strzelec-dowódca, który musiał samodzielnie obsługiwać działko. Kierowca i dowódca dysponowali dwoma dużymi klapami obserwacyjnymi w przedniej ścianie i po jednej w bocznych ścianach.
Z przodu w wycięciu ściany zamocowane było centralnie na wzmocnionym postumencie działko 47 mm wz.25 Pocisk wraz z lekko opancerzoną tarczą ochronną (pochodzącą z wersji holowanej, nieco podciętą po bokach na dole). Tarcza chroniła przed przeciwpancernymi pociskami karabinowymi na odległości powyżej 300 m (wg niektórych publikacji, grubość pancerza wynosiła 4 mm). Z uwagi na postument armaty, musiały zostać zmodyfikowane klapy w przednim pancerzu zapewniające dostęp do przekładni. Armata miała kąt ostrzału w płaszczyźnie pionowej -12+23° (według jednakże szkiców archiwalnych, w osiąganiu kątów podniesienia ponad 20° przeszkadzał silnik znajdujący się za działkiem). Kąt ostrzału w płaszczyźnie poziomej był określany jako niewielki (według niektórych publikacji, po 4°)[9]. Dolna krawędź lufy w położeniu poziomym znajdowała się na wysokości 1255 mm[8]. Zapas amunicji według J. Magnuskiego wynosił 55 nabojów[1], aczkolwiek liczba ta jest niewiarygodna z uwagi na niewielką ilość miejsca w nadwoziu (J. Korbal szacuje ją na do 20 nabojów[10]). Według niektórych autorów, w pojeździe był przewożony także 7,92 mm rkm wz.28 Browning (bez żadnego uchwytu)[9].
Przebijalność pancerza działa 47 mm podczas prób wynosiła 25 mm na 750 m, jednakże badano płyty o dość małej wytrzymałości. Dostępne publikacje nie podają długości lufy ani długości łuski naboju.
Działo samobieżne TKD w kamuflażu stosowanym od 1936 roku, z szerszymi gąsienicami. |
Pluton dział samobieżnych TKD w kamuflażu z pierwszej połowy lat 30. Z przodu motocykl CWS M111 (Sokół 1000) | TKD podczas manewrów na Wołyniu w 1938. |
TKS testowany z działkiem 37 mm wz. SA latem 1936 roku (holowany przez czołg 7TP serii informacyjnej). |
W połowie 1936 roku testowano tankietkę TKS (nr 1585) przezbrojoną w krótkolufowe działko 37 mm wz. SA Puteaux (mylnie opisywane jako wz. 18), zamocowane w jarzmie uniwersalnym po prawej stronie w miejsce karabinu maszynowego (zdjęcie)[9]. Działko wz. SA charakteryzowało się małą prędkością wylotową i słabymi osiągami przeciwpancernymi, lecz pojazd taki mógłby służyć do wsparcia zwykłych tankietek w plutonie. Bliższe szczegóły na ten temat i wyniki prób nie są znane, lecz rozwiązanie to nie zostało zaakceptowane, a tankietka została później przezbrojona z powrotem (być może do pewnego stopnia negatywnie odbijały się niesymetryczne obciążenie i odrzut; chociaż mniejsze, niż w przypadku działka 47 mm?).
W publikacjach są ogólne wzmianki, że „działko kawaleryjskie” 37 mm Puteaux (wz. SA) testowano także na TKD[1,9]. Brak jest podanych jakichkolwiek szczegółów, stąd być może w rzeczywistości chodzi o opisane wyżej próby na tankietce TKS. Armata ta przy tym miała słabsze parametry, niż standardowe uzbrojenie TKD.
Jedynie doświadczalnie testowano na TKD działko czołgowe 47 mm Vickers QF z czołgu Vickers E, zamontowane nietypowo prowizorycznie po prawej stronie przedziału bojowego. Taką modyfikację wozu nr 1159 zlecono PZInż 4 kwietnia 1936 roku (kosztem 473,50 zł)[10]. Celem prób było uzyskanie doświadczeń dla zbadania możliwości niesymetrycznego zamontowania armaty 37 mm wz. 36 Bofors w pojazdach na bazie tankietki TKS. Fakt prób takiego pojazdu 11 maja 1936 roku potwierdza raport R. Gundlacha[7]. Próby wykazały, że działko umieszczone niesymetrycznie jest rozwiązaniem nieudanym, gdyż powodowało przeciążenie prawej strony o 140 kg skutkujące samoczynnym skręcaniem pojazdu, oraz obrót czołgu przy strzale o ok. 5°. Należy zauważyć, że TKD był standardowo uzbrojony w działko podobnej klasy, więc nieco dziwi wybór do montażu działka czołgowego (być może łatwiejsze było jego prowizoryczne zamontowanie). Według niektórych autorów, testy działka zamontowanego po prawej stronie w TKD, w 3. Batalionie Czołgów w Warszawie, miały miejsce w 1934 roku, co jest wątpliwe[uwaga 2].
Pierwszy prototyp TKS-D z przyczepką defiluje przed prezydentem RP Ignacym Mościckim i królem Rumunii Karolem II 27 czerwca 1937. |
Drugi prototyp działa samobieżnego TKS-D - z wysokimi burtami. Pojazd holuje przyczepkę amunicyjną i lawetę armaty. Warto zauważyć też inny kształt i przebieg błotników. [1] |
Pierwszy TKS-D podczas prób w 1937 roku, z samym kierowcą. |
Pierwszy TKS-D forsuje rzekę podczas prób w 1937. |
Pierwszy TKS-D w „bojowym” ujęciu z przodu. |
Drugim modelem działa samobieżnego na bazie tankietki był TKS-D (oznaczenie używane najczęściej w literaturze; zapisywane też w dokumentach jako TK-SD lub T.K.S.D.). Proces powstania tej konstrukcji był nietypowy, gdyż w odróżnieniu od poprzedniego modelu, powstał on przede wszystkim jako opancerzony ciągnik gąsienicowy dla nowoczesnej armaty przeciwpancernej 37 mm wz.36 Bofors, przyjętej właśnie na uzbrojenie Wojska Polskiego. Zakładano, że armata po zdemontowaniu z lawety będzie mogła być przewożona także na ciągniku. Pojazd mógł wówczas holować lawetę, a w razie potrzeby prowadzić ogień z armaty na pojeździe. Określany był też jako „czołgowa laweta działka piechoty Bofors 37 mm”[1] lub „ciągnik C2P-panc. z armatą 37 mm”[5]. Było to więc dojście do koncepcji działa samobieżnego „od drugiej strony”. Mimo to, pojazd TKS-D stanowił jeden z pierwszych w świecie pełnowartościowych niszczycieli czołgów. Jego zaletą były małe rozmiary, zwłaszcza mała wysokość (zobacz szkic porównawczy sylwetek małych niszczycieli czołgów). Wydaje się, że TKS-D w służbie używane były jedynie z armatą na pojeździe, wykorzystując w pełni walory taktyczne działa samobieżnego.
Konstrukcję TKS-D oparto na ciągniku artyleryjskim C2P, wywodzącym się ze zmodyfikowanego podwozia tankietki TKS. Odróżniało się ono od TKS zastosowaniem sprzęgieł bocznych i większego koła napinającego, będącego równocześnie ostatnim kołem jezdnym, co dawało lepsze własności trakcyjne. Projekt powstał w Biurze Badań Technicznych Broni Pancernych w Warszawie; głównymi konstruktorami byli: inż. Jan Łapuszewski i technolog H. Lipko, pod kierunkiem majora Rudolfa Gundlacha. Prace rozpoczęto na podstawie pisma Dowództwa Broni Pancernych z 1 lutego 1936 roku. W maju 1937 ukończono pierwszy pojazd TKS-D, przebudowując w tym celu drugi prototyp ciągnika C2P nr 8897 (oznaczany jeszcze jako „ciągnik TKS” i powstały zapewne w 1934 roku z przebudowy tankietki), używany wcześniej do prób w eksperymentalnej wersji pojazdu patrolu telefonicznego. Podczas przebudowy na TKS-D zamontowano w nim sprzęgła boczne. Starsze publikacje wskazywały, że od razu powstał też drugi prototyp TKS-D, o odmiennym spawanym nadwoziu, zbudowany na podwoziu prototypowej tankietki TKS-B nr 1510 z nowym układem jezdnym ze sprzęgłami bocznymi. Według J. Korbala, z dokumentów jednak wynika, że powstał on w bliżej nieznanym czasie, z przebudowy pierwszego prototypu ciągnika C2P nr 8898 „Tygrys” (być może w drugiej połowie 1937 roku, na co wskazuje spawany pancerz – przy tym zastosowanie odmiennego opancerzenia stanowi dodatkowy argument za tym, że prototypy nie powstały w tym samym czasie)[7]. Warto także zauważyć, że prototyp ten nie był prezentowany królowi Rumunii w czerwcu 1937 roku.
TKS-D miał stosunkowo długie i niskie nadwozie, którego większą część zajmował odkryty przedział bojowy. Z uwagi na celownik i mechanizmy naprowadzania działka po jego lewej stronie, stanowisko kierowcy oraz chłodnicę silnika w tylnej części pojazdu przeniesiono na prawą stronę kadłuba, w stosunku do C2P. Oba pojazdy TKS-D różniły się istotnie kształtem i konstrukcją nadwozia – drugi z nich miał spawany kadłub nadwozie z wyższymi ścianami bocznymi, doprowadzonymi do wysokości tarczy działka, nachylonymi w górnej części do środka. Dla przewożenia amunicji przez TKS-D opracowano w 1937 roku dwukołową nieopancerzoną przyczepkę przewożącą 120 nabojów do działa (24 skrzynki po 5 nabojów), na kołach zaadaptowanych z samochodu Polski Fiat 508/III. TKS-D mógł holować przyczepkę amunicyjną i podczepioną do niej lawetę armaty (zdjęcia z manewrów w 1938 roku ukazują już jednak pojazdy nieobciążone lawetami). Niektóre publikacje podają, że zapas amunicji w przyczepce wynosił 80 nabojów (16 skrzyń), lecz zapewne zachodzi tu pomyłka ze zbudowaną w 1936 roku opancerzoną przyczepką amunicyjno-osobową dla tankietki (rozważano zmotoryzowanie działonu armaty 37 mm przez zastosowanie zwykłej tankietki TK do holowania takiej przyczepki i działka, natomiast brak było potrzeb stosowania takiej przyczepy dla TKS-D; okazała się zresztą niepraktyczna i nie została wdrożona).
W latach 1937-38 oba TKS-D były testowane w Centrum Wyszkolenia Broni Pancernych w Modlinie. Najpóźniej wiosną 1938 roku zostały przydzielone wraz z plutonem TKD do dywizjonu rozpoznawczego 10. Brygady Kawalerii (zmotoryzowanej), z którą wzięły udział w ćwiczeniach w Baryczu w sierpniu 1938 i manewrach na Wołyniu we wrześniu 1938. Podczas manewrów nosiły numery taktyczne 30 i 31 w kwadracie. Po ćwiczeniach, razem z Brygadą wzięły udział w zajęciu czeskiego Zaolzia w październiku.
Rozważano produkcję seryjną TKS-D, lecz ostatecznie do wybuchu wojny nie zdecydowano się na ich zamówienie. Pomimo zwycięstwa nad droższym konkurencyjnym projektem PZInż 160, podkreślano w 1938 roku, że TKS-D jest bardzo drogi jako środek transportu działa w porównaniu z ciągnikiem kołowym, a nie zabezpiecza od przeciwpancernych pocisków karabinowych kalibru 7,9 mm. W konsekwencji miano podjąć prace nad skonstruowaniem specjalnego gąsienicowego podwozia niewrażliwego na pociski kalibru 7,9 mm (warto tu jednak zauważyć, że zdecydowanie lepiej opancerzony PZInż 160 na specjalnym podwoziu został wcześniej odrzucony, jako zbyt drogi i zbyt duży...). Koszt kompletnego ciągnika C2P wynosił 33 – 40 tys. zł (według różnych źródeł), a kompletnego TKS-D miał wynosić ok. 65.000 zł.
W starszej literaturze los obu zbudowanych TKS-D nie był znany. Dopiero w 1999 roku pojawiła się informacja, że oba TKS-D we wrześniu 1939 w dalszym ciągu wchodziły w skład plutonu przeciwpancernego Dywizjonu Rozpoznawczego 10. Brygady Kawalerii, obok czterech armat 37 mm o ciągu motorowym[4,5,7]. Pluton ten dowodzony był przez por. Jana Fedoruka. W relacjach pojazdy te określane były jako „działko ppanc w pancerzu”. Oba TKS-D brały udział w intensywnych walkach Brygady od 1 września 1939 w Beskidzie Wyspowym przeciw pododdziałom 4. Dywizji Pancernej i 2. Dywizji Lekkiej. Osłaniały i ubezpieczały polskich żołnierzy w walkach opóźniających, aczkolwiek brak jest informacji, czy miały starcia z czołgami. 2 września posłużyły do dowozu amunicji do karabinów maszynowych na wysunięte pozycje. Jeden z nich został zniszczony 5 września rano przez artylerię podczas walk w Skrzydlnej, a drugi 9 września, powracając z patrolem por. Saxla do zajętej już przez Niemców Albigowej.
Szkic działa samobieżnego TKS-D w pierwszej wersji (na podstawie rysunku J. Magnuskiego [1], znacznie poprawiony). |
Najnowsze działo samobieżne TKS-D oglądane przez króla Rumunii Karola II i następcę tronu księcia Michała na Okęciu podczas ich wizyty w Polsce 27 czerwca 1937. Zwraca uwagę mała wysokość pojazdu. Widoczne są nachylone szczątkowe ścianki boczne przy osłonie armaty i stanowisku kierowcy. Wewnątrz widoczna osłona silnika. Na drugim planie TKD. |
Uzbrojenie: armata przeciwpancerna 37 mm wz.36 Bofors, zamocowana z przodu pojazdu, za osłoną pancerną. Kąt ostrzału w płaszczyźnie poziomej wynosił 24°, w płaszczyźnie pionowej -9+13°[1]. Według sprawozdania BBT Br.Panc. z 1938 roku, na pojeździe przewożono 60 nabojów, a dalsze 120 na przyczepce[5]. Według niektórych innych informacji, na pojeździe przewożono 68 nabojów, a 80 na przyczepce (ostatnia informacja jest błędna – zob. wyżej)[1].
Opancerzenie: z blach walcowanych, grubości od 4 (blachy pochylone) do 6 mm (blachy pionowe)[1,5], chroniące od zwykłych pocisków karabinowych i odłamków, a na większych odległościach od przeciwpancernych pocisków karabinowych. Od góry nieopancerzony. Prawdopodobnie wanna kadłuba wykonana była ze zwykłej stali, jak w ciągnikach będących podstawą do przebudowy.
Nadwozie skręcane z płyt pancernych w pierwszym pojeździe i spawane w drugim, odkryte od góry. Boczne ściany przedziału bojowego okrywały załogę nie na całej wysokości (w pierwszym modelu do ramion, w drugim – do połowy głowy). Z przodu pojazdu, było mocowane działo, chronione od przodu przez stałą osłonę i niewielką ruchomą tarczę osadzoną na lufie. Osłona działa była niesymetryczna, po lewej stronie pojazdu, lecz sama armata była umieszczona centralnie w jego osi podłużnej. Po lewej stronie w osłonie armaty było okno obserwacyjne zamykane klapą dla celowniczego; podobne okno miał po prawej stronie kierowca (cofnięte w stosunku do osłony armaty).
Załogę stanowiły 4 osoby (informacje z etatu dywizjonu o załodze pięcioosobowej pojazdu wydają się błędne, choćby z racji braku miejsca – być może etatowy piąty członek obsady działa nie jeździł w pojeździe – nie jest to jasne). Stanowisko kierowcy było w prawej przedniej części. Po lewej stronie pojazdu siedział z przodu celowniczy, prawdopodobnie pełniący rolę dowódcy, za nim ładowniczy, plecami do celowniczego, i z tyłu amunicyjny (należy zauważyć, że czwarty członek załogi był w istocie zbędny w takim pojeździe i wynikał z obsady armaty w konfiguracji holowanej).
Za kierowcą po prawej prawdopodobnie był przewożony zapas amunicji, a z tyłu kadłuba była chłodnica z wentylatorem, z otworem w tylnej ścianie. Silnik umieszczony był pod półwalcowatą osłoną wzdłużnie pośrodku tylnej części przedziału bojowego. Przed silnikiem znajdowała się skrzynia biegów, a dalej w przedniej części pojazdu - mechanizmy przeniesienia napędu (most napędowy z mechanizmem różnicowym). Nad przedziałem bojowym można było rozpiąć brezentowy dach na dwóch trapezowych pałąkach. Pojazd nie był wyposażony w radio.
Podwozie – jak w ciągniku C2P. Zawieszenie zblokowane, składające się z dwóch dwukołowych wózków po każdej stronie, w których koła były resorowane parami płaskich resorów piórowych. Wózki były prowadzone w ramie, ruchome w płaszczyźnie pionowej, resorowane wspólnym głównym resorem piórowym, zamontowanym centralnie do kadłuba. Zębate koło napędowe było z przodu. Koło napinające z tyłu zawieszone było na wahaczu resorowanym sprężyną śrubową i służyło zarazem jako ostatnie koło nośne. Cztery koła podtrzymujące gąsienicę po każdej stronie.
Silnik: Polski FIAT-122B - gaźnikowy, rzędowy 6 cylindrowy, 4 suwowy, chłodzony płynem, moc 46 KM przy 2600 obr/min, pojemność 2952 cm³. Układ napędowy: sprzęgło główne jednotarczowe suche, wał przegubowy, mechaniczna skrzynia biegów - 4 biegi do przodu, 1 do tyłu, mechanizmy skrętu - sprzęgła boczne z hamulcami taśmowymi, przekładnie boczne. Pojemność zbiornika paliwa - 70l.
Pierwszy TKS-D podczas manewrów na Wołyniu w 1938. | Drugi egzemplarz TKS-D od tyłu, podczas ćwiczeń. |
Jako projekt alternatywny do TKS-D, w Państwowych Zakładach Inżynierii opracowano na zlecenie Dowództwa Broni Pancernych działo samobieżne z armatą 37 mm Bofors na nieco większym, nowoczesnym podwoziu, należącym do rodziny pojazdów gąsienicowych skonstruowanej pod koniec latach trzydziestych przez inż. Edwarda Habicha. Wchodziły do niej: czołg lekki 4TP (PZInż 140), czołg pływający PZInż 130 i nieopancerzony ciągnik gąsienicowy PZInż 152. W listopadzie 1936 Biuro Studiów PZInż przedstawiło projekt wstępny działa samobieżnego, opartego na podwoziu ciągnika, o oznaczeniu fabrycznym PZInż 160. W odróżnieniu od TKS-D zaproponowano zamontowanie na stałe armaty w wersji czołgowej, umieszczonej nisko w kadłubie, bez mało praktycznej i kłopotliwej możliwości jej montażu na lawecie holowanej. Pojazd na większym i nowocześniejszym podwoziu, z mocniejszym silnikiem, oprócz znacznie lepszego opancerzenia (do 15 mm), miał dysponować też wyższą prędkością i przekraczalnością przeszkód oraz zapewne mniejszą ciasnotą dla załogi.
Wizja artystyczna niszczyciela czołgów PZInż.160 wykonana przez J. Magnuskiego na bazie zdjęcia ciągnika PZInż.152. [6] |
W sierpniu 1937 inż. Habich zaprezentował poprawiony projekt uwzględniający uwagi wojska; między innymi podwyższono nadbudówkę i dodano karabin maszynowy w przedniej płycie oraz drugi na uchwycie przeciwlotniczym. Mimo to projekt, rozpatrywany przez Biuro Badań Technicznych Broni Pancernych, został odrzucony na korzyść już istniejącego własnego TKS-D, głównie z powodu konieczności przeróbek armaty oraz wyższego kosztu (koszt podwozia bazowego ciągnika – ok. 60.000 zł, przewidywany koszt seryjnych pojazdów – 75.000 zł). Krytykowano także większe zużycie paliwa i wymiary, utrudniające maskowanie, pomimo lepszych walorów taktycznych PZInż 160. Krytyka ta, wynikająca z referatu inż. Napiórkowskiego, wydaje się nieuzasadniona w świetle późniejszej konkluzji o zbyt słabym opancerzeniu TKS-D (zwłaszcza wobec małej realności zaprojektowania pojazdu o lepszym opancerzeniu, a mimo to nie większego i nie droższego w budowie i eksploatacji od TKS-D). W konsekwencji, nie zdecydowano się na budowę prototypu PZInż 160, której koszt szacowano na 240.000 zł.
Uzbrojenie: czołgowa armata 37 mm wz.37 Bofors, zamocowana z przodu pojazdu i dwa karabiny maszynowe 7,92 mm wz.25 Hotchkiss. Jeden karabin maszynowy miał być zamontowany w przedniej nachylonej płycie, nad działem, drugi miał być zamontowany w uchwycie przeciwlotniczym nad przedziałem bojowym. Kąt ostrzału armaty w poziomie wynosił 24°, w pionie (w ostatecznej wersji): -50+20°. Przewidywano zapas 120 nabojów do działa i 2000 do karabinów maszynowych.
Opancerzenie i nadwozie: pancerz spawany z blach walcowanych, grubości: przód - od 8 mm (zapewne górna skośna płyta) do 15 mm, boki - 10 mm, tył - 10 mm, dno - 4-8 mm[6]. Ściana przednia nachylona pod dwoma kątami, w górnej części klapy obserwacyjne. Ściany boczne płaskie, lekko nachylone. Przedział bojowy odkryty od góry w centralnej części.
Pojazd miał mieć masę bojową 4,3 t, prędkość maksymalną - 50 km/h, załogę - 4 osoby. Układ napędowy i zawieszenie: przypuszczalnie taki sam, jak w 4TP: Silnik gaźnikowy PZInż.425 o mocy 95 KM przy 3600 obr/min, pojemność 3880 cm³, 8-cylindrowy, 4-suwowy, widlasty (niektóre starsze publikacje podawały 6-cylindrowy rzędowy), chłodzony cieczą, średnica cylindra 82 mm, skok tłoka 92 mm. Silnik umieszczony był wzdłużnie po prawej stronie kadłuba, w jego tylnej części. Skrzynia biegów mechaniczna, 4 biegi do przodu i jeden do tyłu. Sprzęgło główne suche, wielotarczowe, sprzęgła boczne z hamulcami taśmowymi, przekładnie boczne.
Zawieszenie: koła napędowe z przodu, napinające z tyłu. Po każdej stronie cztery pojedyncze koła nośne z gumowymi bandażami, zblokowane w wózkach po dwa. Koła nośne zawieszone na wahaczach, resorowane drążkami skrętnymi. Każda para wahaczy w wózku miała hydrauliczny tłumik drgań, umieszczony poziomo. Dwa koła podtrzymujące po każdej stronie. Gąsienice metalowe, jednosworzniowe, dwugrzebieniowe, po 87 ogniw. Szerokość gąsienicy 260 mm, podziałka 90 mm, długość oporowa 2,1 m, rozstaw środków gąsienic 1,8 m.
Przybliżona rekonstrukcja pojazdu PZInż.160. Na górze maszt z lawetką dla karabinu maszynowego. [rys. J. Magnuski [6]] Zobacz też szkic porównawczy sylwetek niszczycieli czołgów. |
Działo samobieżne TKS-D, 1938 rok. Autor - J.J[?] |
Działa samobieżne malowane były tak, jak inne polskie pojazdy pancerne. W latach 1932-1936 pojazdy TKD malowane były w starszy wzór kamuflażu (tzw. w publikacjach "japoński"): duże plamy w trzech kolorach: jasnym szarobiebieskim, żółtym i ciemnozielonym, rozdzielone cienkimi czarnymi paskami (szczegóły na stronie o tankietkach.
Od 1936 roku pojazdy TKD i TKS-D były malowane w nowy standardowy trójkolorowy kamuflaż złożony z nieregularnych plam koloru szaropiaskowego i ciemnobrązowego na podłożu w bazowym kolorze ochronnym o odcieniu brązowozielonym. Plamy były głownie o przebiegu poziomym, natryskiwane z łagodnymi przejściami. Wnętrze było prawdopodobnie w kolorze ochronnym.
TKD | TKS-D | PZInż.160 | |
Załoga | 2 | 4 | 4 |
Masa bojowa | 3,2 t | 2,5 t bez działa, 3,1 t z działem | 4,3 t |
Długość całkowita | 258 cm | 326 cm | 470 cm |
Długość kadłuba | 258 cm | ok. 285 cm | 400 cm |
Szerokość | 178,5 cm | 180 cm | 210 cm |
Wysokość | 157,5 cm | 124 cm | 160 cm |
Prześwit | 30 cm | 30 cm | ok. 32 cm |
Szerokość gąsienic | 17 lub 14 cm | 17 cm | 26 cm |
Rozstaw środków gąsienic | 145,5 cm | 145 cm | 180 cm |
Długość oporowa gąsienic | 127 cm | 175 cm | 210 cm |
Maksymalna prędkość po drodze | 36 km/h | 40-42 km/h | 50 km/h |
Zasięg po drodze / w terenie | 200 / 130 km | 220 / 120 km | 250 / 150 km |
Zużycie paliwa | ? | ? | ok. 66 l/100 km (czołg 4TP) |
Moc jednostkowa | 12,5 KM/t | 14,8 KM/t | 22,6 KM/t |
Nacisk jednostkowy | 0,61 kg/cm² | 0,56 kg/cm² | ok. 0,34 kg/cm² (czołg 4TP) |
Pokonywanie przeszkód: | |||
Głębokość brodu | 50 cm | 50 cm | 70 cm |
wzniesienia | 37° | 38° | 38° |
szerokość rowu | ok. 100 cm | 120 cm | 160 cm |
Źródła: [1,5,6,9]
Linki do serwisu Scalemates:
1/72:
1/35:
1/25:
Uwagi:
1. Reprodukowane w wielu publikacjach w różnej jakości zdjęcie tytułowe, z manewrów wołyńskich 8-18 września 1938 (podpisywane niekiedy jako zdjęcie z ćwiczeń w Baryczu w sierpniu lub z zajmowania Zaolzia), przedstawia oba działa samobieżne: pierwszy model TKS-D [numer taktyczny 30] z przyczepką amunicyjną i TKD [numer 34] oraz przynajmniej siedem tankietek. Pojazdy noszą tymczasowe numery taktyczne dla celów manewrów. W większości tankietki są modelu TKS, w tym tankietka numer 29 między oboma działami samobieżnymi (opisana błędnie przez J. Ledwocha w książce "Manewry wołyńskie" jako TK-3), lecz bezpośrednio zasłaniana przez nią jest tankietka TK-3. Widoczny jest również żołnierz na motocyklu. W głębi, po prawej stronie jest tankietka z gąsienicową przyczepką towarzyszącą, błędnie identyfikowana przez nas wcześniej w ślad za niektórymi publikacjami[3] jako drugi TKS-D. Niektórzy autorzy dopatrują się na zdjęciu drugiego pojazdu TKD, którego nie ma jednak wśród widocznych pojazdów. Należy dodać, że za tankietką numer 29 powyżej być może widoczne jest koło napędowe jeszcze jednego, dziesiątego pojazdu.
2. J. Ledwoch podaje, że w 1934 roku na TKD nr 1159 testowano brytyjską armatę 47 mm Vickers, zdemontowaną z czołgu Vickers i zamontowaną z prawej strony przedziału bojowego w warsztatach 3 Batalionu Czołgów i Samochodów Pancernych[9], lecz informacja ta jako całość budzi wątpliwości. J. Korbal odnalazł dokumenty potwierdzające, że zlecenie na adaptację pojazdu nr 1159 otrzymały PZInż 4 kwietnia 1936 roku, wystawiając za to następnie rachunek, a testy tak prowizorycznie zamontowanej armaty miały miejsce 11 maja 1936 roku, co wynika z raportu R. Gundlacha. J. Magnuski pisał jedynie o testach armaty 47 mm Vickers w TKD nr 1159, nie podając szczegółów.
Główne źródła:
1. Janusz Magnuski, Karaluchy przeciw panzerom, Warszawa: Pelta, 1995
2. Leszek Komuda, Przeciwpancerne tankietki w: "Militaria" Rok 1 Nr 3 i Nr 4.
3. Jan Tarczyński, K. Barbarski, A. Jońca, Pojazdy w Wojsku Polskim - Polish Army Vehicles - 1918-1939; Pruszków: Ajaks; 1995.
4. Eugeniusz Piotr Nowak, Dywizjon Rozpoznawczy 10 Brygady Kawalerii 1938-1939, Kraków 1999
5. Eugeniusz Piotr Nowak, Mariusz Skotnicki: Lekkie działo samobieżne TKS-D, "Militaria i Fakty" 2/2006
6. Janusz Magnuski, Andrzej Kiński: Następcy TK-S, "Militaria i Fakty" 2/2006
7. Jędrzej Korbal: Ciągnik C2P i wyposażenie, Wielki Leksykon Uzbrojenia - wydanie specjalne 1/2018, Warszawa: Edipresse Polska, 2018
8. Piotr Zarzycki: Działko piechoty 47 mm wz. 1925 "Pocisk", Wielki Leksykon Uzbrojenia Wrzesień 1939 tom 82, Warszawa: Edipresse Polska, 2016
9. Janusz Ledwoch: TK-3/TKS (20 MM) TKD/TKS-D, Militaria tom 451, Warszawa: Wydawnictwo Militaria, 2018
10. Jędrzej Korbal: Prototypy broni pancernej. Cz. 1, Wielki Leksykon Uzbrojenia - wydanie specjalne 1/2021, Warszawa: Edipresse Polska, 2021
Historia zmian:
Strona główna – Polska broń pancerna – Artyleria – Steel Panthers – Linki
Mile widziane komentarze, poprawki, uzupełnienia i zdjęcia - piszcie!
Wszystkie zdjęcia i rysunki pozostają własnością ich właścicieli, publikowane są jedynie w celach edukacyjnych.
Prawa do tekstu zastrzeżone - copyright © Michał Derela, 2004-2019.