Polska broń pancerna
Strona główna - Polska broń pancerna - Artyleria / armaty polowe 120 mm - Steel Panthers - ostatnie zmiany
  © Michał Derela, 2013-2019 Aktualizacja: 23. 11. 2019
English version
English

Armaty 120 mm wz. 1878/09/31 i wz. 1878/10/31

Armata 120 mm wz.1878/09/31 [Janusz Magnuski] Armata 120 mm wz.1878/09/31
[rys. Janusz Magnuski]


Oryginalna armata 120 mm wz.1878/16 w Polsce. Pochylnie za kołami służyły do powrotu działa na stanowisko po strzale.
Armata 120 mm wz.1878 w położeniu marszowym, 3 maja 1927, Warszawa. Widoczne pochylnie przewożone na ogonie. [NAC 1-P-2865-3]
Armata 120 mm wz.1878/09/31 na ćwiczeniach, ewidentnie w chwili strzału (lufa w częściowym odrzucie).
Armata 120mm wz.1878/09/31
Armata 120 mm wz.1878/09/31 zaprzodkowana, z zaprzęgiem konnym (lufa w położeniu marszowym), 1933, Kraków. [NAC 1-P-2988-5]
Rzadkie zdjęcie armaty wz.1878/10/31 (tarcza między kołami), zdobytej przez Niemców - w położeniu marszowym.
Armata wz.1878/10/31(?) na "wrotkach", z ciągnikiem Citroën-Kegresse P14.
Armata 120mm wz.1878/09/31
Armata 120mm wz.1878/09/31 z wczesnymi kołami dla artylerii motorowej (ogumionymi masywami).
Armata 120mm wz.1878/09/31
Słabej jakości, lecz rzadki widok armaty 120 mm wz.1878/09/31 w położeniu do ognia na wprost (na małych kołach ogumionych masywami).
120 mm armata wz.1878/09/31 (na kołach DS) przed wojną, ciągnik C4P, podczas zajmowania Zaolzia w 1938.

Wojsko Polskie w okresie międzywojennym posiadało niewielką liczbę francuskich ciężkich armat polowych kalibru 120 mm wzór 1878. Były to udane ciężkie działa z drugiej połowy XIX wieku, projektu de Bange'a, oznaczone we Francji jako Materiel de 120 Long, Mle 1878. Charles de Bange był wynalazcą zastosowanego po raz pierwszy w jego rodzinie dział i stosowanego później powszechnie na świecie systemu uszczelnienia zamka śrubowego. Mimo, że armaty te były już w tym czasie przestarzałe, nadal używano ich we Francji w znacznych ilościach podczas I wojny światowej, a nawet jeszcze podczas II wojny światowej. Zmodernizowane w Polsce, jako armaty wzór 1878/09/31 i wzór 1878/10/31, zyskały nową użyteczność i służyły podczas II wojny światowej w siłach zbrojnych Polski, a następnie Finlandii, pozostając w fińskich składach przez kolejne 20 lat.


Podłoże

Armaty wz.1878 w Polsce

Pierwszą polską formacją, która używała armat wz. 1878, była sprzymierzona z państwami ententy "Błękitna Armia" gen. Józefa Hallera, utworzona we Francji w 1917 roku podczas I wojny światowej. Armaty te używane były w dwóch pułkach artylerii ciężkiej – łącznie było ich 48 w czterech dywizjonach (dwa w każdym z pułków, które ponadto obejmowały armaty 105 mm i haubice 155 mm). Po wojnie w 1919 roku armia ta powróciła do Polski, wraz ze swoim sprzętem.

Jedynie nieliczne armaty 120 mm były używane na froncie podczas wojny polsko-radzieckiej (według stanu na 1 października 1920 r. było używanych 8 dział w dwóch bateriach, a 40 było w rezerwie). Po wojnie, od 1923 roku działa te zgrupowane zostały w 1 Pułku Artylerii Najcięższej w Warszawie. Zapewne kilka dalszych armat uzyskano w tym okresie z Francji, gdyż w 1931 roku było ich w inwentarzu 54. Przynajmniej część z nich należała do zmodyfikowanego modelu wz. 1878/16 z lufami bez pierścieni i z gwintem stałym (armaty bazowego modelu wz. 1878 miały lufy rdzeniowane z pierścieniami wzmacniającymi i gwintem postępowym).

Rekonstrukcja

Ponieważ lufy armat były oceniane jako bardzo dobrej jakości, zapewniały stosunkowo dużą donośność, oraz posiadano do nich znaczne zapasy amunicji, zdecydowano w Polsce na przełomie lat 20. i 30. poddać działa rekonstrukcji. Główną wadą były przestarzałe sztywne łoża, wyposażone w oporniki hydrauliczne[1], lecz nie posiadające powrotników, co powodowało odrzut całej armaty po każdym strzale i konieczność ponownego zataczania jej na stanowisko. Dlatego modernizacja polegała na zamontowaniu luf armat na przystosowanych nowszych sprężystych łożach zdobycznych rosyjskich haubic kalibru 152 mm wz. 1909 i w mniejszej liczbie wz. 1910, które wycofano z polskiej służby jako sprzęt niestandardowy (dodatkowo 6 brakujących lawet wz. 1909 zakupiono od Jugosławii).

Obie haubice były projektu francuskich zakładów Schneidera, produkowane na licencji w Rosji, stąd ich lawety były zbliżone do siebie: jednoogonowe, konstrukcji skrzynkowej, z otworem wzdłużnym, z hydropneumatycznym oporopowrotnikiem. Haubica wzór 1909 (obrazca 1909 g.) była zbliżoną konstrukcją do późniejszej francuskiej haubicy 155 mm wzór 1917 (będącej także polską standardową ciężką haubicą) i oryginalnie była klasyfikowana w Rosji jako haubica forteczna, natomiast haubica wzór 1910 (obrazca 1910 g.) była nieco lżejszą od niej ciężką haubicą polową, o krótszej lufie. Najbardziej zauważalną różnicę stanowiła tarcza ochronna, charakterystycznie wygięta przed kołami we wzorze 1909 i prosta, węższa, posiadająca wycięcia na koła we wzorze 1910.

Adaptacja była wykonywana przez Towarzystwo Starachowickich Zakładów Górniczych SA w Starachowicach. Zastosowanie nowego łoża pozwoliło na zwiększenie szybkostrzelności przez uniknięcie konieczności powrotu działa na stanowisko, a dodatkowo na zwiększenie kąta podniesienia. Podczas adaptacji lufę obrócono o 180 stopni, dzięki czemu zamek otwierał się na prawą stronę, typowo dla innych dział używanych w Polsce. Lufa otrzymała także obsadę w tylnej części. Zamek zmodyfikowano: przystosowano do zapłonników wz. 06 zamiast zapalników tarciowych, dorobiono zasuwę zapałową, iglicę i wyrzutnik zapłonników, typowe dla używanych w Polsce dział Schneidera. Brak jest w polskiej literaturze dokładnych informacji o całym zakresie modyfikacji, lecz według fińskich informacji, zmodyfikowano także komorę ładunkową. Zmodernizowane działa zostały oznaczone jako wz. 1878/09/31 i wz. 1878/10/31, w zależności od lawety (31 oznaczało rok zaakceptowania modernizacji). Używane było także oznaczenie skrótowe wz. 78/09/31 i 78/10/31. Modernizacja pociągnęła za sobą pewne trudności, polegające m.in. na konieczności skompletowania i uzupełnienia wyposażenia armat.


Użycie

Użycie w Polsce w latach 30.

Zmodernizowane działa trafiły najpierw ponownie od września 1933 roku do 1 Pułku Artylerii Najcięższej[6]. Następnie, począwszy od kwietnia 1934 roku, 12 zmodernizowanych armat zostało sukcesywnie przydzielonych do 1 Pułku Artylerii Motorowej w Stryju, który był jedynym polskim zmotoryzowanym oddziałem artylerii polowej istniejącym w czasie pokoju. Armaty 120 mm weszły w skład ciężkiego dywizjonu pułku, zastępując armaty 105 mm i haubice 155 mm. Były one holowane tam przez półgąsienicowe ciągniki C4P, początkowo Citroën-Kegresse P14. Początkowo, dla umożliwienia ciągu motorowego, cechującego się większymi prędkościami i stąd drganiami sprzętu, były one transportowane na tzw. "wrotkach", stanowiących wózek z czterema ogumionymi i resorowanymi kołami o średnicy 610 mm i szerokości obręczy 70 mm, zaczepiany pod oś działa. Wrotki dla nich wykonano w 1935 roku. Masa zestawu wynosiła ok. 400 kg. Było to mało praktyczne rozwiązanie: załadowanie armaty na wrotki i rozładowanie zajmowało po kilka-kilkanaście minut; mogła też zachodzić konieczność ich zdejmowania w cięższym terenie.

W poszukiwaniu najlepszego sposobu transportu, już na przełomie 1935/1936 roku dwie, a następnie cztery armaty wyposażono w pełne stalowe koła ogumione masywami względnie pustakami (bandażami gumowymi, być może z wolnymi przestrzeniami), o stosunkowo niewielkiej średnicy, z błotnikami, z własnym resorowaniem na podwójnych sprężynach spiralnych. Mogły być one holowane z prędkością do 28 km/h. Wadą takiego rozwiązania był rozstaw kół szerszy od kolein ciągnika (zwiększający opory w grząskim terenie), a także skomplikowane resorowanie, opracowane w Biurze Badań Technicznych Broni Pancernej. Do strzelania zalecano blokowanie sprężyn. Na wrotkach pozostało natomiast 8 armat przynajmniej do początku 1938 roku.

Ostatecznie, w przeciągu 1938 roku wszystkie działa 120 mm artylerii motorowej wyposażono w docelowe, zakupione we Francji duże koła z oponami gumowymi wypełnionymi masą gąbczastą Michelin DS, testowane najpierw na jednej haubicy 155 mm. Do tej pory znane są zdjęcia armat jedynie wzoru 1878/09/31 na kołach ogumionych (istnieje mimo to zdjęcie armaty wz. 1878/10/31 na wrotkach).

Już w grudniu 1935 wyposażenie artylerii motorowej w armaty 120 mm zostało krytycznie ocenione przez dowódcę 1. pam ppłk. Stanisława Rolę-Arciszewskiego, który był zwolennikiem motoryzacji haubic 100 mm, a co do dział 120 mm podnosił kwestię mało typowej amunicji, wymagającej każdorazowego dosyłania ze składów centralnych, co zmniejszało zalety ich mobilności. Jego ocena, że armaty 120 mm były w tych warunkach bardziej odpowiednie do ciągu konnego, wydaje się trafna – z tym, że za najbardziej odpowiedni sprzęt do zmotoryzowanej artylerii ciężkiej spośród dostępnych dział należało uznać armaty 105 mm wz. 29, o znacznie większej donośności (15,5 km), względnie haubice 155 mm o niewiele mniejszej donośności od dział 120 mm (maks. 11,2 km, praktyczna 8 km), za to strzelające znacznie cięższymi pociskami. W przypadku armat 120 mm maksymalna donośność 12,4 km mogła być uzyskiwana jedynie przy użyciu wyselekcjonowanych pocisków wz. 1915, które miały nawet nieco mniejszą masę materiału wybuchowego od pocisków kalibru 105 mm (cięższe pociski wz. 1914 mogły być jedynie używane do strzelania na odległość do 10 km). Jako zalety zmotoryzowanych armat 120 mm przedstawiano większą giętkość toru pocisków (możliwość strzelania ogniem stromotorowym z bardziej zróżnicowanymi ładunkami miotającymi), rozwiązanie problemu ich motoryzacji, a nadto fakt, że wdrożenie ich do ciągu motorowego pochłonęło już pewne środki i czas. Wobec tego Szef Departamentu Artylerii postulował w styczniu 1936 roku zmotoryzowanie 8 baterii, a więc prawie wszystkich dział 120 mm. Należy zauważyć, że oceny te były formułowane, gdy jeszcze nie opracowano praktycznego sposobu przewożenia zmotoryzowanych armat 105 mm wz. 29, a zastosowane ostatecznie dla armat 120 mm koła DS w istocie rozwiązywałyby również problem transportu armat 105 mm, w razie podjęcia decyzji o ich motoryzacji. Co do haubic kalibru 100 mm wz. 14/19P, miały one donośność maksymalną mniejszą od haubic 155 mm i zbliżoną do praktycznej donośności armat 120 mm, strzelając przy tym na tę odległość lżejszymi pociskami, stąd nie byłyby właściwym działem dla motorowej artylerii ciężkiej (haubice te znalazły się później także na uzbrojeniu 1 pam, ale z przeznaczeniem dla brygad kawalerii motorowej). Z raportu gen. Millera wynikało jednak, że na przełomie stycznia/lutego 1940 armaty 120 mm miały zostać wymienione w 1. pam na haubice 155 mm.

W 1935 roku większość pozostałych armat o ciągu konnym została przydzielona do 1 Pułku Artylerii Ciężkiej w Modlinie. Oba pułki były jednak tylko jednostkami czasu pokoju i miały na wypadek wojny zmobilizować mniejsze pododdziały.

We wrześniu 1938, po zakończeniu dużych manewrów na Wołyniu, oba dywizjony 1 Pułku Artylerii Motorowej (ciężki i lekki) zostały włączone w skład Samodzielnej Grupy Operacyjnej "Śląsk", utworzonej w celu zajęcia czeskiego Zaolzia, zamieszkałego przez polską większość. W akcji wzięły udział dwie baterie armat 120 mm, już na kołach Michelin DS. Siły polskie zajęły Zaolzie bez walk (poza incydentami) i po defiladzie przed gen. Bortnowskim, w której uczestniczyły m.in. motorowe działa 120 mm, SGO "Sląsk" została rozwiązana w grudniu i jednostki powróciły do garnizonów.

W 1935 roku wykazywano 32 armaty wz.1878/09/31 i 6 dział wz.1878/10/31 w działonach, a ponadto 4 "luźne" armaty wz.1878/09/31 (bez kompletu osprzętu) – łącznie 42 armaty[uwaga 1]. W 1939 roku w formacjach i składnicach uzbrojenia wykazywano również odpowiednio 32 i 6 armat obu modeli[1] (nie licząc rezerwowych). Według raportu gen. Millera z czerwca 1939, posiadano natomiast wówczas łącznie 43 armaty, w tym 7 w rezerwie (36 w linii). Średni stan luf został oceniony na 79,7% (wystarczający na 4500 strzałów). Zapas posiadanej amunicji wynosił wówczas ok. 1700 pocisków na działo (bez rezerwowych), tj. 42 jednostki ognia (po 40 pocisków). Należy go ocenić jako bardzo duży, z tym, że amunicja tego kalibru była mało rozpowszechniona, stąd musiała być dosyłana ze składów centralnych.

W 1935 roku raportowano jeszcze ponadto w składnicach 13 luf starych armat wz.1878[7], a w 1938 roku 5 luf. Warto zaznaczyć, że czasami z armatami wz.1878 de Bange'a są mylone rosyjskie armaty 152 mm wz.1877 (120-pudowe), których przynajmniej 12 zostało zdobytych w Modlinie przez Niemców.

Użycie w 1939 roku

Armaty 120 mm były używane podczas kampanii wrześniowej przez trzy dywizjony artylerii ciężkiej (dac), należące do odwodu Naczelnego Wodza, każdy w składzie 12 dział w trzech czterodziałowych bateriach. Były to dwa dywizjony o ciągu konnym: 46. i 47. dac i jeden dywizjon motorowy: 6 damc, zmobilizowane w mobilizacji powszechnej w dniach 5-7 września. Dywizjony: 46. i 47. wzięły udział w obronie Warszawy, 6 damc walczył na Lubelszczyźnie.


6. Dywizjon Artylerii Motorowej Ciężki (6. damc) ukończył mobilizację w Nieżuchowie koło Stryja w nocy na 5 września 1939 r. Jego dowódcą był major Stanisław Łukawiecki. Z uwagi na braki etatowych pojazdów, do dywizjonu włączono pewną ilość zarekwirowanych samochodów prywatnych, przemalowanych na kolor ochronny. Według planów, dywizjon był przydzielony do Armii "Łódź" i wyruszył transportem kolejowym na front 5 września 1939 r., lecz na skutek zniszczeń torów i trudnej sytuacji ogólnej, nie osiągnął miejsca przeznaczenia i pozostał na Lubelszczyźnie, zmieniając kilkakrotnie swoje przyporządkowanie, lecz początkowo nie biorąc udziału w walkach. Po wyładowaniu w rejonie Rudnika nad Sanem w nocy 6/7 września, dywizjon przeszedł do Urzędowa do odwodu Armii "Lublin". Przejściowo został 10 września przydzielony do Armii "Małopolska", lecz nie nawiązał z nią kontaktu. Podczas przejazdu przez Lublin (11 września?) 1. bateria odniosła niewielkie straty w obsłudze na skutek bombardowania. 12 września dywizjon wyruszył spod Świdnika do Zamościa, a następnego dnia został podporządkowany dowódcy Frontu Południowego gen. K. Sosnkowskiemu i skierowany do Lwowa. Nie dotarł tam jednak, gdyż 13 września dywizjon, który zatrzymał się na postój w lasach przy szosie Zamość – Tomaszów Lubelski, koło KomarowaW, został zaatakowany przez podjazd niemieckiej 2. Dywizji Pancernej. Czołowa 1. bateria straciła w starciu z czołgami 3 armaty i większość pojazdów, a jej ostatni działon utracił kontakt z dywizjonem i dołączył później w Łucku do Grupy Operacyjnej "Dubno" (włączony do 12. Dywizjonu Artylerii Najcięższej). Walka 1. baterii ocaliła resztę dywizjonu, stojącego na południe od Wólki Łabuńskiej, który, po wykonaniu krótkiego ostrzału nieprzyjaciela, wycofał się na północ, przez Grabowiec i Wojsławice w kierunku Chełma. Opór dywizjonu uratował także sztab Armii "Kraków" w BarchaczowieW i armijną kolumnę amunicyjną. Około 30 żołnierzy 1. baterii z jej dowódcą por. Tadeuszem Boberem dołączyło później w Chełmie do dywizjonu.

Porzucona armata 120 mm wz.1878/09/31 z 1. baterii 6.dam na szosie Zamość – Tomaszów Lubelski. Lufa jest w położeniu marszowym, w głębi widoczny ciągnik C4P
Porzucona armata 120 mm wz.1878/09/31, prawdopodobnie w tym samym miejscu (lufa w położeniu marszowym)
Porzucona armata 120 mm wz.1878/09/31 z ciągnikiem C4P z 6.dam, wrzesień 1939, prawdopodobnie po ostatniej bitwie dywizjonu (lufa w położeniu marszowym)
Porzucona armata 120 mm wz.1878/09/31 z ciągnikiem C4P z 6.dam (lufa w położeniu bojowym)
Armata 120 mm wz.1878/09/31 na oryginalnych drewnianych kołach, a za nią armata wz.1878/10/31 na fińskich ogumionych kołach, w Muzeum Artylerii w Hämeenlinna (większe zdjęcie na wikimedia.org; autor: Balcer, licencja cc-by-sa-3.0).

14 września dywizjon w składzie pozostałych dwóch baterii dotarł do Chełma i został dołączony do zbiorczej 13. Brygady Piechoty, organizowanej tam z rozbitych oddziałów przez pułkownika Wacława Szalewicza. Ponieważ była to jedyna dostępna artyleria, działa 120 mm zostały nietypowo dla nich rozstawione w rejonie wjazdów do miasta, w charakterze broni przeciwpancernej. 17 września doszło istotnie do starcia z niemieckim podjazdem pancernym w rejonie wsi Serebryszcze na północny wschód od Chełma, w którym 3. bateria unieruchomiła niemiecki czołg. 18-19 września dywizjon przejściowo wchodził w skład grupy osłonowej płk. Mariana Ocetkiewicza i 19 września przemaszerował do Hrubieszowa, wraz z kombinowaną dywizją gen. Jerzego Wołkowieckiego (w składzie 13.BP, 19.BP i grupy płk. Ocetkiewicza). Ponownie został tam przydzielony do 13 Brygady Piechoty, z którą w nocy 20/21 września przemaszerował do wsi ŁaszczówW. Ostatnie walki dywizjonu miały miejsce w rejonie wsi i lasów na południowy wschód od Zamościa. 21 września obie baterie dział 120 mm wspierały ogniem 45. Pułk Piechoty 13.BP w starciu z niemiecką piechotą wspartą czołgami, atakującą polskie oddziały w rejonie Łaszczowa. Niemcy wycofali się, porzucając m.in. dwa czołgi, które zostały w dniu następnym użyte przez żołnierzy dywizjonu, wywołując zamieszanie wśród nieprzyjaciela. 22 września dywizjon wspierał piechotę na kierunku wsi Jarczów – Jurów. Wieczorem dywizjon został przydzielony do 86 Pułku Piechoty 19.BP, dowodzonego przez ppłka Walentego Peszka i zajął pozycje w rejonie PodlodowaW.

Cały dzień 23 września dywizjon wspierał polski 86.pp w walkach o WierszczycęW, ponosząc także ciężkie straty (m.in. zostali ranni dowódca dywizjonu mjr Łukawiecki i dowódca 3. baterii kpt. Jan Lewandowski, który później zmarł). Niemcy wspierani przez 2. Dywizję Pancerną i artylerię, rozbili 44. Pułk Piechoty i grupę płk. Ocetkiewicza, co doprowadziło do rozwiązania dywizji gen. Wołkowickiego. 6.dam usiłował wycofać się z okrążenia na Łaszczów i Herbowiszcze z 13. Brygadą Piechoty, lecz na skutek zbliżania się wojsk radzieckich okazało się to niemożliwe z ciężkim sprzętem. W nocy 23/24 września działa i ciągniki zostały zniszczone przez załogi, a pozostali żołnierze dywizjonu wyruszyli na 7 ciężarówkach i 4 samochodach na północ. Ostatecznie, oddział został 25 września otoczony przez wojska niemieckie i radzieckie w rejonie Zawalów i rozwiązany przez mjra Łukawieckiego. Część żołnierzy przedarła się, a część trafiła do niewoli radzieckiej.


46. Dywizjon Artylerii Ciężkiej (46. dac) ukończył mobilizację w rejonie wsi Rybitwy pod Modlinem 6 września 1939 r. Jego dowódcą był kpt. Stanisław Kozłowski. Początkowo dywizjon przydzielono do Grupy Operacyjnej gen. Juliusza Zulaufa, lecz wkrótce zmieniono przydział na Dowództwo Obrony Warszawy (DOW). 7 września dywizjon zajął stanowiska na Pradze, w kierunku na wschód. 8 września wszedł do akcji, ostrzeliwując 1. baterią Skaryszew. 9 września 2. i 3. bateriy wspierała obronę Ochoty. W kolejnych dniach dywizjon uczestniczył w walkach, ostrzeliwując różne odcinki i zmieniając stanowiska. Ponosił też pewne straty, głównie od ataków lotnictwa, których kulminacją była utrata wszystkich dział 1. baterii 18 września. Bateria ta została następnie wyposażona w haubice 155 mm wz.17. Na skutek topniejących zapasów amunicji 120 mm, od trzeciego tygodnia września dywizjon prowadził mniej intensywny ostrzał. Prawdopodobnie pod koniec walk działa 120 mm zamieniono na inne, być może haubice 100 mm wz.14/19. 27 września dywizjon otrzymał rozkaz przejścia do Cytadeli w ramach kapitulacji Warszawy. W toku walk zginął m.in. dowódca 2. baterii por. Józef Plewa-Plewiński. Dowódca dywizjonu został odznaczony orderem Virtuti Militari V klasy, szereg żołnierzy otrzymało inne odznaczenia.


47. Dywizjon Artylerii Ciężkiej (47. dac) ukończył mobilizację w rejonie wsi Nowy Modlin 7 września 1939 r. Jego dowódcą był mjr Michał Kubicki. Początkowo dywizjon przydzielono do Grupy Operacyjnej gen. Juliusza Zulaufa, z przyporządkowaniem do obrony odcinka Dębe – Zegrze. 8 września dywizjon zajął stanowiska w lasach w okolicy Nieporętu i jego 3. bateria tego dnia weszła do akcji, a następnego dnia dołączyły pozostałe dwie, ostrzeliwując nieprzyjaciela na kierunku północnym, m.in. na przeprawie niemieckiej na Narwi koło Ryni. 12 września 3. bateria była bezpośrednio atakowana przez podchodzących Niemców, prowadząc ogień na krótkich dystansach; działa nawet zostały porzucone i opanowane przez Niemców, lecz następnie zostały odbite.

Nocą 13/14 września 47. dac przeszedł do Warszawy, zajmując stanowiska na odcinku Warszawa-Zachód i wspierając w kolejnych dniach polskich obrońców, m.in. wypad oddziału płk. Leopolda Okulickiego na Górce-Blizno. Wobec braków amunicji, 19 i 20 września w Forcie Bema dywizjon przezbrojono w haubice 100 mm wz.14/19, a resztę amunicji 120 mm przekazano do 46. dac. 27 września dywizjon otrzymał rozkaz przejścia do Cytadeli w ramach kapitulacji Warszawy. Dowódca dywizjonu został odznaczony orderem Virtuti Militari V klasy, szereg żołnierzy otrzymało inne odznaczenia.

Użycie w Finlandii

24 armaty zdobyte przez Niemców, w tym kilka wz.1878/10/31, zostało sprzedanych w październiku 1940 r. do Finlandii. Używano ich następnie w składzie czterech batalionów artylerii ciężkiej w tzw. wojnie kontynuacyjnej przeciwko ZSRR (1941-1944). W Finlandii obie zmodernizowane armaty otrzymały oznaczenie 120 K/78-31. Finlandia używała także zakupionych we Francji na początku 1940 roku oryginalnych armat mle 1878 i posiadała do nich zapas amunicji. Według serwisu Jaeger Platoon, wśród fińskich żołnierzy zmodernizowane armaty zyskały reputację trwałych i dobrych dział, lecz słabą częścią okazało się gniazdo zapłonnika, a także nie zawsze sprawny był mechanizm odrzutu, zwłaszcza w zimie. Dwa działa zostały utracone podczas ofensywy radzieckiej w 1944 r. Po wojnie reszta została wyposażona w ogumione koła (z gąbczastymi oponami) i pozostała w rezerwie do późnych lat 60. Następnie kilka dział zostało przeznaczone do celów muzealnych, a część pozostała zmagazynowana. Jedno zostało zakupione do prywatnej kolekcji w Polsce w 2007, a kolejne do Muzeum Wojsk Lądowych w Bydgoszczy w 2013.

Więcej o fińskiej służbie dział mle 1878 i 120 K/78-31 w zaprzyjaźnionym serwisie Jaeger Platoon (ang.). Więcej zdjęć muzealnych w Wikimedia Commons.


Opis

wz.1878/16 wz.1878/09/31
kaliber: 120 mm 120 mm
donośność maks. 12 400 m (?) 12 400 m
donośność praktyczna: ? 10 000 m[2]
podniesienie, od - do:-17 +30°0 +41°30'
kąt ostrzału w poziomie:? 5°20' (95/1000)
prędkość początkowa pocisku: 613 m/s 585-613 m/s
masa pocisku: 18,2 - 20 kg 18,8 - 20,3 kg
szybkostrzelność maks. 2 strz/min 3 strz/min
obsada: 8 9
 
długość (położenie bojowe): ? 6970 mm
długość (położenie marszowe): ?9850 mm (z przodkiem)
długość lufy: 3250 mm (L/27) 3250 mm (L/27)
długość gwintu: 2442 mm ?2442 mm
szerokość:? 1910 mm
rozstaw kół:? 1535 mm (po zewnętrznej krawędzi)
średnica kół: ?1330 mm (koła drewniane)
szerokość obręczy kół: ?150 mm
średnica kół przodka: ?1330 mm
szerokość obręczy kół przodka: ?70 mm
wysokość linii ognia: ?1435 mm (koła drewniane)
/ 1470 mm (opony Michelin DS)
 
masa w poł. bojowym: 2784 kg 3143 kg
masa w poł. marszowym: 3500 kg 3501 kg
masa przodka: ? 358 kg
masa lufy: 1200 kg1280 kg (bez zamka)
masa zamka: ?35 kg
masa zespołu odrzutowego: ?ok. 1644 kg
masa koła działa: ?134 kg (158 kg opony DS)

Dane armaty wz.1878/10/31 były podobne do wz.1878/09/31, lecz różniła się nieco wymiarami i mniejszą masą. Różnice konstrukcyjne dotyczyły m.in. kołyski, opornika, powrotnika i odciążaczy, lecz były określone w instrukcji opisu i utrzymania sprzętu jako "nieznaczne" (model ten nie był opisywany osobno w instrukcjach i nie podawano jego danych).

Armata 120 mm wz.1878/09/31 w położeniu bojowym. Przed armatą wycior.

Armaty były działami płasko- i stromotorowymi, o długim odrzucie lufy. Konstrukcja była typowa dla początku XX wieku – łoże jednoogonowe o konstrukcji skrzynkowej, z blachy stalowej, z lemieszem stałym i ruchomym. Lufa spoczywała na sankach mieszczących opornik i powrotnik, ślizgających się po wodzidłach kołyski, a kołyska spoczywała czopami w łożyskach łoża. Podniesienie lufie nadawano za pomocą mechanizmu podniesieniowego, powodującego nachylanie kołyski. Tylna część kołyski była połączona z mechanizmem podniesień za pomocą łuków zębatych. Celowanie kierunkowe wykonywano za pomocą mechanizmu kierunkowego, przesuwającego łoże po osi kół (oś obrotu stanowił lemiesz), a w większym zakresie kierunek zmieniano przestawiając ogon łoża za pomocą drążka kierunkowego i uchwytów ogona. Armaty miały w łożu parę odciążaczy, ułatwiających nadawanie lufie podniesienia (różniących się budową w obu wzorach). Koła miały hamulec dźwigniowy (klocki hamulcowe przytykane do obręczy, z przodu koła), uruchamiany korbą wychodzącą na zewnątrz tarczy.

Armaty miały lufę rdzeniową, z 36 gwintami prawoskrętnymi. Lufa wz.1878 odróżniała się pierścieniami wzmacniającymi (w liczbie 17) oraz gwintem postępowym o pochyleniu u wylotu 7°, a zmodyfikowana lufa wz.1878/16 - gwintem stałym o pochyleniu 7°. Zamek był śrubowo-zawiasowy, otwierany na prawo. Zamek miał trzy wycinki gładkie i trzy wycinki nagwintowane. Szybkostrzelność zalecana wynosiła ¾ strz/min; maksymalna (pełnym ładunkiem): 3 strz/min przez 2 minuty, 1,5–2 strz/min przez 5 minut lub 1 strz/min przez 15 minut (przy ładunku zmniejszonym czasy te ulegały dwukrotnemu wydłużeniu). Amunicja była rozdzielnego ładowania.

Zmodernizowane działa były ciągnięte przez 8 koni, przy użyciu przodka podkładanego pod ogon (lemiesz ruchomy był składany do przodu w tym celu). W położeniu marszowym lufa była przesuwana w kołysce do tyłu. W artylerii motorowej armata była ciągnięta przez specjalne warianty ciągników półgąsienicowych C-K P14 i C4P, posiadające sworzeń zaczepowy umieszczony podobnie do ciągnika siodłowego. Amunicja była przewożona w wozach amunicyjnych – spotyka się informacje, że na baterię przypadało 28 wozów z 12 pociskami każdy (7 wozów z 84 pociskami na działo – być może tylko 80, co stanowiłoby dwie jednostki ognia, po 40). W artylerii motorowej amunicja była przewożona początkowo w czterech dużych jednosiowych naczepach (jaszczach) na 80 pocisków i ładunków, na oponach pneumatycznych, holowanych przez ciągniki Citroen-Kegresse P14 (czterech ludzi podróżowało z przodu naczepy i dalszych czterech na ciągniku, nie licząc kabiny kierowcy). Naczepy-jaszcze były przerobione z francuskich jaszczy dla haubic 155 mm. Nie były one jednak uważane za udane i przed wybuchem wojny zostały wycofane z baterii, a amunicję przewożono na ciężarówkach półgąsienicowych wz. 34.

Metodą szybkiej identyfikacji dział kalibru 120 mm obu wzorów od innych dział na łożach wzoru Schneidera jest lufa: smuklejsza i dłuższa, niż w haubicach 152/155 mm, wyraźnie zwężająca się w stronę wylotu, bez pierścienia wzmacniającego u wylotu. W pozycji transportowej wylot lufy nieco wystawał przed kołyskę. Oba modele dział można było rozróżnić po tarczy (opisanej w tekście). W stosunku do podobnej haubicy 155 mm wz.17, tarcza armaty wz.1878/09/31 (tak jak rosyjskiej haubicy wz. 1909) różniła się natomiast łagodniejszym wygięciem, brakiem okapu nad lufą po wewnętrznej stronie tarczy, oraz okiennicą celownika po lewej stronie tarczy otwieraną w dół, zamiast na bok.

Amunicja armaty 120 mm wz.1878/09/31
Amunicja 120 mm: granat stalowy wz.1914 i granat stalożeliwny wz.1915 [3]
Amunicja używana w Polsce:
  Pocisk masa bez zapalnikamasa materiału wybuchowego
granat burzący wz.1914 (stalowy)19,55–21,05 kg (średnia 20,3 kg)ok. 4,34 kg
granat burzący wz.1915 (stalożeliwny)18,05–19,55 kg (średnia 18,8 kg) ok. 2 kg

Pociski różniły się kolorami tułowia w zależności od wzoru (żółty dla granatów wz.1914 i czarny dla granatów wz.1915) i kolorami głowicy w zależności od materiału wybuchowego. Masa pocisków według instrukcji wahała się – prawdopodobnie zależała od rodzaju materiału wybuchowego (stosowano trotyl, melinit, schneideryt, melinit-dwunitronaftalen itp). Głowica i zgrubienie środkujące granatów elaborowanych trotylem były żółte, elaborowanych melinitem lub melinitem z domieszką dwunitronaftalenu były zielone. Głowica granatów elaborowanych schneiderytem była żółta, a zgrubienie środkujące – czerwone. Do pocisków stosowano różne wkręcane zapalniki: uderzeniowe, rozpryskowe lub o działaniu podwójnym. Pociski przewożone były w opakowaniach klepkowych.

Amunicja była rozdzielnego ładowania; ładunek miotający był umieszczony w jedwabnym worku. Ładunki miotające były podzielne – odejmowano wiązki prochu lub woreczki prochu przy strzelaniu na mniejsze odległości (niższe numery ładunków były silniejsze). Używane były dwa rodzaje ładunków: 000 z prochu bezdymnego BG5 (taśmowego) lub US5 (ziarnistego), z których można było utworzyć słabsze ładunki 00 i 0, oraz ładunek 0 z prochu BC (taśmowego), z którego można było utworzyć ładunki 1, 2 i 3. Ładunek 000 starego typu składał się z ładunku 00 i ładunku dodatkowego. Tylko pociski wz.15 oznaczone dodatkowo czarnym pasem na głowicy mogły być używane z najsilniejszym ładunkiem 000, na maksymalną donośność.


Rysunek armaty 120 mm wz.1878/09/31 Rysunek armaty 120 mm wz.1878/09/31 na podstawie instrukcji wojskowej.

Galeria

Polska armata 120 mm wz.1897, grudzień 1927.
[NAC 1-W-1215-2]
Armata 120 mm wz.1897/09/31 na małych kołach, w położeniu marszowym.
Porzucona armata 120 mm wz.1878/09/31 z ciągnikiem C4P w towarzystwie armaty ppanc 37 mm wz.36 Bofors.Porzucona armata 120 mm wz.1878/09/31 z ciągnikiem C4P. Warto zauważyć motocykl na skrzyni.


Uwagi:

1. Dane z raportu dla KSUS z kwietnia 1935 roku według [7]. Według A. Konstankiewicza [1] w 1937 roku w formacjach i składnicach uzbrojenia wykazywano 32 armaty wz.1878/09/31 i 8 dział wz.1878/10/31, lecz ta druga liczba budzi wątpliwości, skoro według tej samej publikacji w 1939 roku było 6 dział wz.1878/10/31 (tyle samo, co według raportu z 1935 roku).


Źródła:
1. Andrzej Konstankiewicz: Broń strzelecka i sprzęt artyleryjski formacji polskich i Wojska Polskiego w latach 1914-1939, Lublin, 2003, ISBN 83-227-1944-2
2. Konrad Nowicki: Artyleria polska oczami jej dowódcy, "Poligon" nr 2(37)/2013
3. Regulamin artylerii. Opis i utrzymywanie sprzętu i amunicji 120 mm armaty wz. 1878/09/31, Warszawa 1938
4. Piotr Zarzycki: 1 Pułk Artylerii Motorowej, Pruszków: Ajaks, 1992
5. Jędrzej Korbal, Paweł Janicki: Armaty kal. 120 mm wz. 1878/09/31 i 1878/10/31, Wielki Leksykon Uzbrojenia Wrzesień 1939 tom 44, Warszawa, 2014
6. Jędrzej Korbal: Motorowa artyleria ciężka Wojska Polskiego. Część I, "Technika Wojskowa Historia" nr 5/2017
7. Karol Rudy: Nie zdążyli - o modernizacji artylerii polowej Wojska Polskiego w latach 1936-1939, "Poligon" nr 1(42)/2014


Aktualizacje:


[ Strona główna PIBWL ] [ Polska artyleria ] [ Polska broń pancerna ] [ Pociągi pancerne ] [ Steel Panthers ]

Mile widziane komentarze, poprawki, uzupełnienia i zdjęcia - piszcie!

Wszystkie zdjęcia i rysunki pozostają własnością ich właścicieli, publikowane są jedynie w celach edukacyjnych.
Prawa do tekstu zastrzeżone - Michał Derela © 2013-2019.